Lifestyle,
Zdrowie,

Zmień nawyki i wybiegaj stres

6 listopada 2017

Bieganie zrobiło się modne, a biegi uliczne krótsze i dłuższe organizowane są już w prawie każdej polskiej miejscowości.

Różne bywają motywacje tych, którzy biegają. Różny jest staż biegaczy i doświadczenia. Nie każdy podchodzi do tego roztropnie. Zarówno Kasia jak i Tomek bieganie widzą nieco inaczej i inną rolę w życiu mu przypisują.

Czy warto biegać? A jeśli biegać, to jak biegać, żeby sobie nie zrobić krzywdy a poprawić samopoczucie i kondycję?

Dwójka amatorów biegania postanowiła podyskutować o tym. Okoliczności rozmowy są inne niż zwykle. Stacja Zmiana eksperymentuje z nagrywaniem rozmów na wideo. Jeszcze nie wiemy czy ktoś będzie to oglądał, ale rozmową o bieganiu rozpoczynamy nowy etap w podcasterskim życiu.

Tomek wspomina o bardzo dobrych miejscach, które mogą pomóc wam, jeśli szukacie porad doświadczonych biegaczy:

  • Warszawski Biegacz, czyli Bartosz Olszewski http://warszawskibiegacz.pl/ to najlepsze źródło wiedzy dla tych, co chcą przebiec np. Maraton i doskonalić swoje wyniki,
  • Edwin Zasada na blogu Zabij Grubasa dokumentuje swoje nowe życie, w którym sport, zdrowie, żywienie zajmuje ważne miejsce http://zabijgrubasa.pl/.

W Trójmieście Tomek poleca treningi z Łukaszem w ramach Biegaj z Głową http://biegajzglowa.nazwa.pl/ w soboty i niedzielę rano oraz treningi, dające świetną zaprawę przed biegami, na stadionie lekkoatletycznym AWFiS w Gdańsku w każdą sobotę o 9:30 w ramach ogólnopolskiej akcji Biegam, bo Lubię http://biegambolubie.com.pl/.

Zajrzyjcie tam, jeśli szukacie treningów w pobliżu swojego miejsca zamieszkania.

Warto też czasem poszukać na Polska Biega, serwis Gazeta.pl ciekawych tras, ciekawych biegów, ludzi, historii ludzkich zmagań itd. Tomek tam często zagląda: http://bit.ly/2vOwmpG

Wspominamy rozmowę z rechabilitantami, Mateuszem Jurcabą i Jacekiem Dolnym: http://bit.ly/2AlERHS  warto do niej wrócić.

Tomek mówi, że zmienił swoje odżywianie. Pisze więcej o tym na swoim blogu: http://bit.ly/2ioWUEQ

A poza tym, kto odsłucha ten podcast, usłyszy jak Tomek naśladuje Kasię Nosowską.

Ktip o dziesięciu tysiącach kroków: http://bit.ly/2sthkRx

W Gdańsku mamy biegają z Natalią: http://trimama.pl

Można zapytać o bieganie Mirka, najlepiej poprzez Twittera: http://bit.ly/2zydRIf

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | RSS

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Transkrypcja:

Katarzyna Michałowska: Dzień dobry. Witamy was na Stacji Zmiana.

To jest podcast, ale teraz jest to też…

Tomasz Nadolny: Wideo-podcast.

Katarzyna Michałowska: Wideo-podcast, dokładnie.

Jest to podcast, gdzie coś się kończy, a coś się zaczyna, ale na pewno się zmienia. Wita was Katarzyna Michałowska…

Tomasz Nadolny: Tomek Nadolny. I dzisiaj nagrywamy we Wrzeszczu, inaczej niż zwykle.

Katarzyna Michałowska: Przed chwileczką przeszliśmy sobie przez Wrzeszcz, popatrzyliśmy sobie, jak się zmienia tu wszystko wokoło. Jesień, szarówka i już tak listopadowo. Ale my właściwie chcemy tą jesień przełamać. Stąd nasz temat do rozmowy dzisiejszej, bo będziemy rozmawiali o bieganiu, bo oboje z Tomkiem lubimy ten sport…

Tomasz Nadolny: No i musimy uczcić to, że mija dwa lata odkąd zacząłem trenować bieganie, bo to jesienią było…

Katarzyna Michałowska: Dokładnie, dokładnie.

Tomasz Nadolny:…i przebiegłem w niedzielę maraton.

Katarzyna Michałowska: To prawda. A ja mam w tym roku dziesiątą rocznicę biegania, więc biegam dziesięć lat. Właśnie policzyłam sobie przed tą naszą rozmową. “Jejku, kiedy ja zaczęłam biegać?” i faktycznie zaczęłam trenować dziesięć lat temu.

Tomasz Nadolny: Kasia, no właśnie, dlaczego zaczęłaś biegać?

Katarzyna Michałowska: Dobre pytanie. Powiem tak, ogólnie nigdy nie lubiłam biegania. Grałam w siatkówkę… lubiłam sport. Moim pierwszym sportem jest piłka ręczna, dlatego że lubię kontakt. Lubię takie gry kontaktowe. Gra w kontakcie, gdzie możesz się trochę pobić, poszarpać, zawalczyć przed bramką. To jest mega, mega sprawa.

Później zaczęłam trenować siatkówkę. Już mniej kontaktowa gra, ale też bardzo emocjonująca. Grałam w drużynie mieszanej, gdzie byłyśmy dwie dziewczyny i czterech chłopaków, dlatego że ja się uczyłam w szkole męskiej i taka była drużyna. Jeździliśmy po miastach i…

Tomasz Nadolny: Mieliście różne osiągi.

Katarzyna Michałowska: Tak, różne osiągi. Raz nam wychodziło, raz nam nie wychodziło. Ale bardzo to przeżywałam. 

Ale, słuchaj, powiem ci, że w całym tym trenowaniu najbardziej nie lubiłam biegać. A to właśnie dlatego że jako dziecko miała alergię dużą i astmę i po prostu zawsze to mi sprawiało problem, żeby przebiec duży dystans. Ludzie, którzy mają astmę, na pewno to doskonale znają, takie nieprzyjemne uczucie się robi w oskrzelach i nie możesz biec dalej.

I dlatego nigdy nie lubiłam biegać. I powiem ci, że właśnie w tym 2007 roku spotkałam się z takim trenerem, który zachęcił mnie do tego, żeby jednak… on mówił o tym – ty też mówiłeś o tym – że fajnie jest spróbować inny sport niż do tej pory, żeby zaskoczyć organizm. Ja nigdy nie zaskoczyłam organizmu bieganiem. Pływam – to jest taki mój ulubiony sport – i takie gry zespołowe to bardzo lubię. Lubię też jakiś fitness…

Tomasz Nadolny: Kasia przemilczała, że jeszcze zumbę lubi.

Katarzyna Michałowska: No tak, no to teraz zumbę odkryłam. Taniec, że też lubię zumbę. 

Ale właśnie on powiedział, żeby zaskoczyć organizm i mówi “Spróbuj biegać”.

Ja mówię: “Kurde, to jest jakaś masakra. To jest takie nudne.”, wiesz, bez ludzi, samemu i właśnie zaczęłam wtedy biegać. I taką myśl miałam: “Nie cierpię tego robić, ale, żeby sprawdzić, czy to lubisz, trzeba spróbować wiele razy” i dałam sobie dwadzieścia szans.

Tomasz Nadolny: I co? Polubiłaś?

Katarzyna Michałowska: Dwadzieścia szans sobie dałam i powiem ci, że za osiemnastym razem pomyślałam sobie, że to jest naprawdę super relaksujące. Ale rozumiesz, że jakbym już za piątym, szóstym razem odpuściła z względu na to, że zmagałam się wciąż z tą astmą. Już po drugim, trzecim kilometrze czujesz, że nie możesz i tak dalej. On też dał mi patent. Mam nadzieję, że też o tym pomówimy, bo to też może być fajne dla naszych słuchaczy, jak zrobić, żeby rozwijać. Zwłaszcza, kiedy na przykład nasz astmę i żeby rozwijać swój oddech…

Tomasz Nadolny: No dobra i teraz biegasz długie dystanse? Krótkie? Jak często? I w sumie, po co to robisz? Po to, żeby…

Katarzyna Michałowska: No na pewno, żeby się zrelaksować. Układam sobie myśli. Na pewno to mnie inspiruje. Też czuję takie poczucie wolności, tego że coś się dzieje, taki rytm czuję też, który mnie uspokaja, tego kroku który jest.

Staram się biegać tak trzy razy w tygodniu i to są różne dystanse, tak sześć, osiem kilometrów. Coś takiego.

Tomasz Nadolny: Sześć, osiem czyli tak do godziny.

Katarzyna Michałowska: Tak, mniej więcej godzinkę biegam. Nigdy nie biegałam…

Tomasz Nadolny: Nie biegasz w słuchawkach z tego, co mówiłaś…

Katarzyna Michałowska: Nie, nie…

Tomasz Nadolny: Więc nie słuchasz podcastów.

Katarzyna Michałowska: Nie słucham podcastów. Słuchaj, ja ci powiem, że słuchawki to jest w ogóle ograniczenie mojego poczucia bezpieczeństwa. Ja muszę słyszeć. Może z względu na to, że jestem kobietą i tak wiesz… no raczej bałabym się różnych sytuacji, że na przykład ktoś… nie wiem… gdzieś mnie zaskoczy z tyłu.

Tomek, dlaczego ty biegasz? Powiedz.

Tomasz Nadolny: Ja biegałem kiedyś, bo chciałem schudnąć. W sumie to właściwie był jedyny sport, który uprawiałem. Odwrotnie niż ty. Bo ja nie cierpiałem jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Miałem krótki okres, w którym chodziłem na siłownię, gdzieś z dwadzieścia lat temu. Jakoś mi to szło, ale nie sprawiało mi to wielkiej satysfakcji. Robiłem to po to, żeby nie być grubym człowiekiem. Zawsze miałem skłonność do tego, żeby być grubym.

I miałem też taki okres, w którym biegałem z koleżanką, trochę sam i jak się przeprowadziłem – koło Tczewa mieszkałem jakiś czas, koło Chojnic, potem w Poznaniu – to też biegałem. To mi na głowę dobrze robiło.

Na lodowisku złamałem sobie nogę i potem przestałem. Więc…

Katarzyna Michałowska: Ile lat miałeś, jak złamałeś tę nogę?

Tomasz Nadolny: Nogę złamałem z dziesięć lat temu.

W każdym razie dwa lata temu przyszedł taki moment, do którego długo dojrzewałem, że po pierwsze rzuciłem palenie. No i to rzucenie palenia między innymi było związane z tym, że się parę razy przebiegłem i jak zobaczyłem, w jakim stanie mam układ oddechowy, kiedy biegam, to przyspieszył… to znaczy to jakby był jeszcze dodatkowym tym odważnikiem na wadze, który sprawił, że no nie, że trzeba to rzucić. I w ogóle do dziś pamiętam te pierwsze biegania, które w Sopocie na ulicy Smolnej, do lasu tak biegałem i dziś czasami przez to miejsce przebiegam i pamiętam, że to był kilometr, dwa i ja odgłosy parowozu wydawałem z siebie. Czerwony cały taki, zdyszany. Na telefonie ten kilometr, żeby dobiec tej kilometr i wtedy sobie chwilę pospaceruję, żeby odpocząć.

Więc zaczynałem od takiego totalnego zera w sensie takim, że naprawdę ciężko było wrócić do jakiejś formy.

W ostatnią niedzielę – to już tydzień temu – dwa lata później przebiegłem maraton. 

Jakbyś mi dwa lata temu powiedziała, że przebiegnę maraton, ponad czterdzieści dwa kilometry, i że jeszcze to przebiegnę w czasie poniżej pięciu godzin to bym w ogóle nie dał rady uwierzyć.

Ale to bieganie u mnie to jest jeden z elementów wielu rzeczy, bo ja w między czasie też polubiłem aktywność fizyczną. Lubię dać sobie taki wycisk i lubię się zmęczyć. Lubię to takie uczucie, że tam mnie mięśnie bolą następnego dnia i tak dalej. Znaczy, one boleć to bolą, ale mam takie poczucie, że to jest taki kawał dobrze zrobionej dla siebie roboty.

Katarzyna Michałowska: To, co mówisz, od razu mi się kojarzy z tym, że jeżeli się bieganie stanie cząstką jakiegoś naszego planu, że ono jest nam jakoś potrzebne do życia, to ono wtedy staje się takie naturalne. Nie jest wymuszone. Jak ja patrzę z perspektywy tych dziesięciu lat, że myślę sobie, że ja ogólnie nie jestem taką osobą bardzo wytrwałą. Mam tam taki projekt, który długo lat ciągnę, ale ogólnie lubię różne zmiany. I patrz, dziesięć lat biegania to już jest długa historia i myślę sobie, jak to w ogóle jest możliwe, że wytrwałam, że dałam radę. I jak mówisz, taka myśl mi się złapała, że jak to ci daje jakąś wartość dodaną, że to jest… nie wiem… jak jedzenie, jak spotkanie się z najlepszym przyjacielem, jak fajne wspomnienie, jak napicie się dobrego napoju, czy cokolwiek. To jest takie fajne. Daje ci to motywację, że wiesz, że to jest fajny czas, a nie jakaś męka. 

Tomasz Nadolny: Tak swoją drogą to okazało się, dzisiaj już wiem, że żeby chudnąć, nie żeby utrzymać jakąś tam formę, ale żeby rzeczywiście chudnąć, to trzeba już dużo biegać. To nie jest 6 kilometrów, dwa razy w tygodniu. Tylko to trzeba sobie takie dawki dawać dziesięć, piętnaście, dwadzieścia nawet. I to tak trzeba trzy-cztery razy w tygodniu. Wtedy rzeczywiście można sobie pozwolić na to, żeby zjeść więcej. Ale jeszcze wtedy tego nie wiedziałem.

Aczkolwiek regularne bieganie na pewno daje taką ogólną kondychę ci podnosi. Ja zawsze wiedziałem… miałem takie wspomnienia, że, jak biegałem, jakoś w miarę regularnie – “w miarę regularnie” to wtedy było z dwa razy w tygodniu – to mi bardzo fajne pomysły przychodziły do głowy. Być może dlatego że ja ciągle siedziałem w pracy, więc rzadko miałem takie momenty, w których nic się nie działo, żadnego dźwięku, niczego. I do dziś to mam, że taki bieg, w którym ja już wpadnę w ten swój rytm, to mi najfajniejsze przemyślenia przychodzą do głowy. Ja ich nie notuję, bo w trakcie biegania ciężko notować, ale bardzo dużo rzeczy mi się układa i bardzo sobie cenię ten czas.

Są też takie dwa filmy, które ja bardzo mocno zapamiętałem. Poza wspaniałym inwestorem w Apple, który w “Biegnij”… jak to było?… w każdym razie nieważne… “Rydwany ognia”…

Katarzyna Michałowska: A, “Rydwany ognia”

Tomasz Nadolny:… to jest film numer jeden…

Katarzyna Michałowska: Klasyka.

Tomasz Nadolny: Drugi to “Samotność długodystansowca”. Dwa filmy, które mi zawsze nadawały… te moje doświadczenia z biegania powodowały, że mi się nakładały na te dwa filmy, w których rzeczywiście ta wytrwałość, to, że ci odbudowuje poczucie własnej wartości… no, tak w każdym razie ze mną jest. No i też to, że ja sobie teraz te wyzwania typu, że najpierw przebiegłem jakiś tam bieg typu dziesięciokilometrowy, potem jakieś krótsze, potem półmaraton, a potem tę “Kaszubską poniewierkę” i to jest jednak dla mnie jakaś rzecz. Im bardziej skomplikowany bieg, tym bardziej musisz się przygotować, trzeba przemyśleć pewne rzeczy, trzeba wiedzieć, z jaką prędkością zaczniesz, bo czterdzieści kilometrów to już tak nie jest, że sobie przebiegniesz bez koncepcji.

O samym maratonie to może później. Jak to w ogóle wygląda, jak się biegnie. Ty chyba znasz to z relacji męża bardziej…

Katarzyna Michałowska: Mhm, mhm.

Tomasz Nadolny:… który zresztą jest wielokrotnym maratończykiem. Czy nie?

Katarzyna Michałowska: Dwa razy przebiegł maraton i jeden raz poniżej czterech godzin.

Tomasz Nadolny: To już jest naprawdę duże osiągnięcie.

Ale w każdym razie nadal biorę to bieganie jako coś, co ma odprężyć, dać mi zastrzyk endorfin, przewietrzyć, zmusić do takiego wysiłku, który jestem w stanie skondensować, ale kiedy już się zaczyna trenować, na przykład do maratonu, to zaczyna tego być dużo. To są cztery treningi w tygodniu. Niektóre są po naście kilometrów, czy nawet osiemnaście, dwadzieścia kilometrów to one też już zajmują trochę czasu i musisz już naprawdę mocno kombinować, żeby to wszystko pogodzić.

Do tego dochodzą: a to trzeba buty, wszystko się zaczyna zużywać, bo jednak, jak się dużo biega, okazuje się, że spodenki i koszulki to wszystko zaczyna się szybciej niszczyć i zużywać.

Katarzyna Michałowska: Tak, to prawda. To, co mówisz, jedną taką myśl miałam, że chyba w zależności od osobowości, jacy jesteśmy, człowiek, jak dobrze przemyśli to, sobie dobrze ustawi cel, po co w ogóle biega i odpowie sobie na to pytanie znając siebie samego, to wydaje mi się motywacji wystarczy na długo, żeby biegać. Bo, to jak mówisz o tym, że na przykład ciebie motywują cele, że ustawiasz sobie jakieś cele.

Ja akurat, jeśli chodzi o bieganie, mnie bardzo dużo daje – co powiedziałeś na początku – tej inspiracji, tego też czasu, którego jakby mam mało ogólnie w życiu, że jestem ten czas sama na przykład, że mogę samotnie coś przemyśleć, coś poukładać w głowie. To jest naprawdę taki czas produktywny, tak bym powiedziała. Produktywny w samotności, bo zazwyczaj mam takie wrażenie, że ogólnie dużo ludzi w życiu ode mnie dużo rzeczy potrzebuje, chce. To jest normalne, lubię to. Więc taki czas biegania jest dla mnie naprawdę…

Tomasz Nadolny: Ty raczej unikasz takich biegów uliczno-publicznych.

Katarzyna Michałowska: Tak, unikam i właśnie dlaczego. Dlatego, że… to jest ciekawe. Ta druga część mojego życia… tak jak wcześniej lubiłam te gry zespołowe. Wiesz, ta rywalizacja, piłka ręczna, no mega. Jak ci ta piłka wejdzie, to jest takie “o jeny”…

Tomasz Nadolny: Trudno mi to zrozumieć, ale ok.

Katarzyna Michałowska: To jest naprawdę coś super ekstra. To jest coś rewelacyjnego. Ale jeśli chodzi o bieganie, dla mnie jest to coś… zawsze mi się kojarzyło, że bieganie jest dla introwertyków, dla takich ludzi, którzy są introwertyczni, którzy lubią sobie coś przemyśleć.

Ale każdy z nas ma taką introwertyczną duszę i to bieganie naprawdę potrafi wydobyć.

Ale, tak jak mówisz, tutaj takie dusze, które lubią rywalizację, że na trasie wyprzedzasz kogoś, że tutaj ten biegnie, ten koło ciebie, to też jest fajne.

Mnie znowu jest ciężko oddać ten super czas biegania, żeby być… no, nie wiem… no może kiedyś, kto wie, dziesięć lat już biegam, może kiedyś się zdecyduję na taki bieg uliczny, ale jakoś nie lubię tego tłumu. Nie lubię… tak jak kiedyś lubiłam taki kontakt, to teraz jakoś tak mniej. Taką samotność, wiesz…

Tomasz Nadolny: Samotność samotnością, ale kto ciebie ma na Snapie, wie, że robisz relację przed, po i w trakcie czasami.

Katarzyna Michałowska: Nie…

Tomasz Nadolny: Żartuję, ale…

Katarzyna Michałowska: Teraz już rzadko. Robiłam kiedyś. Nabijali się ze mnie, że, jeśli chodzi o tego Snapchata, ja sobie idę na molo, później sobie piwko otwieram i sobie piję piwko, więc to takie śmieszne.

Ale w każdym razie jedną rzecz, którą też powiedziałeś, to fajny jest czas, żeby wykorzystać… taki tip dla ludzi, że jeżeli w ogóle myślicie o bieganiu i że gdzieś tam wam przychodzi do głowy, wydaje mi się, że fajnie jest potem gdzieś zapisać te myśli. Jak mówisz, jakieś przychodzą do głowy projekty, coś się przypomina, coś do głowy przychodzi, to fajnie jest później, jak się wraca, gdzieś to zanotować.

Ja mam takie przyzwyczajenie, że sobie notuję. Często myślę o jakiś relacjach, o jakiś rozwiązaniach, o jakiś tam problemach i dobre myśli wtedy przychodzą.

Tomasz Nadolny: Ciekawe, że spora część osób mówi, że bieganie ich nudzi i dlatego nie biegają.

Katarzyna Michałowska: No tak.

Tomasz Nadolny: Że…

Katarzyna Michałowska: Nie dali sobie dwudziestu szans, mówię ci to. Ja każdemu mówię to, że ludzie spróbują trzy-cztery razy, to co mówisz, co powiedziałeś, że ten początek jest bardzo ważny, to zdyszanie twoje. Ja tak samo miałam duży problem, bo wyobraź sobie tę astmę. Jak teraz z astmą zacząć biegać? Jak rozszerzyć swoje oskrzela…

Tomasz Nadolny: Wyobraź sobie dwadzieścia pięć lat palenia.

Katarzyna Michałowska: Tak, dwadzieścia pięć lat palenia albo ileś nadwagi. Chociaż ciągle dla mnie, jeśli ktoś ma nadwagę, nie polecam biegania. Lepiej zacząć od chodzenia, bo to jest bardzo urazowy sport.

Tomasz Nadolny: No właśnie, więc powiedzmy, jak zaczynać. Dla kogoś, kto jednak nie biegał, myśli o tym, ma jakieś cele typu chciałby być bardziej…

Katarzyna Michałowska: Ruchliwy.

Tomasz Nadolny: wytrwały albo chciałby być chudszy albo po prostu zdrowszy.

Prawda jest taka, że od tych dwóch lat, odkąd zacząłem z kulturą fizyczną żyć trochę lepiej, to przeziębienia przejawiają się u mnie tym, że pojawia się u mnie opryszczka, jakiś tam chwilowe, że się gorzej czuję i to jest wszystko. Nie ma właściwie – odpukać – czegoś takiego, że można nazwać grypą, czy coś w tym stylu.

Katarzyna Michałowska: Żebyś wiedział, ja mam to samo, naprawdę. Odporność mojego organizmu dziesięć lat do tyłu, ja kiedyś potrafiła wziąć dwa-trzy antybiotyki w ciągu jednego roku. Nawet raz to chyba z sześć wzięłam. Z powodu gardła. I słuchaj tak się uodporniłam przez te dziesięć lat, że przez ten czas nie brałam żadnego antybiotyku. To jest niesamowite…

Tomasz Nadolny: Ktoś może mówić, że to są jakieś inne tam. Ja nie chorowałem bardzo dużo, ale jednak mi się zdarzało. Być może przez to, że na fajkę się wychodzi na dwór i trzeba się czasem z gorącego na zimne wychodzisz kilka razy w ciągu dnia i cię przewiewa… nie wiem, trudno mi powiedzieć, ale w każdym razie mieliśmy kiedyś podcast z takimi dwoma panami: Jackiem, Mateuszem, którzy są fizjoterapeutami. Mówią, że bardzo dużo mają klientów takich, którzy do nich przychodzą… pacjentów, którzy do nich przychodzą, dlatego że bieganie nie wyszło im na zdrowie.

Powiem wam, że dużym problemem jest to, że bardzo dużo ludzi zaczyna biegać i od razu chce widzieć takie efekty typu “przebiegnę półmaraton” albo “dwadzieścia kilo chcę schudnąć w bardzo krótkim czasie”. To nigdy nie jest zbyt zdrowe, aczkolwiek ja wiem, że na początku ciężko tak powiedzieć i w ogóle nakłonić to rozsądku, ale jednak dobrze to sobie przemyśleć, bo ja powiem, że u mnie bieganie jest tylko częścią całej mozaiki: i tego, że pilnuję, żeby spać w miarę regularnie i w miarę siedem godzin dziennie i zarzuciłem w ogóle to, że da się coś nadrobić w nocy. Już od dawna stwierdziłem, że to… że kiedyś ten organizm musi odpocząć i lekceważyłem potrzeby snu.

Zmieniłem w ogóle całe żywienie. W połączeniu z bieganiem i z tym, że jeszcze poza tym chodzę na jakieś ćwiczenia, to w ogóle daje super efekty, ale, co jest najważniejsze, trzeba ćwiczyć cokolwiek, co wzmacnia kręgosłup, a bieganie nie do końca to robi.

Bieganie właśnie obciąża kręgosłup, specyficzne mięśnie używa. Bardzo fajnie wpływa na to, żeby nam wszystko krążyło szybciej, że właśnie oddech, spalanie, te wszystkie pożądane rzeczy, które chcielibyśmy, żeby się u nas odezwały, kiedy chcemy schudnąć, tylko obciążamy sobie nadmiernie kolana, bo one wskazują na kręgosłup. Kręgosłup też na początku musi dźwigać ciężki brzuch i mięśnie pleców nie są przyzwyczajone przez siedzenie codziennie dużo przy komputerze nie są przyzwyczajone do biegania.

Polecam na początku poradzić się ortopedy, pójść do fizjoterapeutów. Ci, których ja wspominałem, od razu mówili mi na początku: “Ech, chłopie, bieganie jest najgorsze z tego wszystkiego i wcale ci nie polecamy. Najlepsze to są marsze i rower ewentualnie i pływanie. To są rzeczy, które są najmniej kontuzyjne, po nich nie mamy ludzi, którym później trzeba składać kolana”. 

Tak się złożyło, że ja trochę słuchałem i trochę nie słuchałem, bo biegałem, ale słuchałem ich w tym sensie, że jednak robiłem dużo ćwiczeń i naprawdę poprawiłem sobie kondycję.

Katarzyna Michałowska: Też wydaje mi się, że miałeś dużo szczęścia, że jednak się nie skontuzjowałeś…

Tomasz Nadolny: Miałem taki moment, w którym mi mówili: “Tomek, najpierw plecy, najpierw kręgosłup. Potem możesz zacząć biegać”. Ja potakiwałem i szedłem biegać i któregoś dnia przychodzę do nich i mówię, że tu mnie totalnie boli i tu mnie boli i jeszcze tu mnie boli. No i wtedy trzy albo cztery tygodnie musiałem sobie zrobić przerwy i potem już było lepiej.

Katarzyna Michałowska: Właśnie jeśli chodzi o mnie, to ja zawsze ćwiczyłam. Od dziecka tak dwa-trzy razy w tygodniu chodziłam na fitness, czy… tak po prostu już przyzwyczajenie. Ze względu na to, że uprawiałam ten sport, to było już we krwi, więc wydaje mi się, że…

Tomasz Nadolny: Było łatwiej.

Katarzyna Michałowska:… że mięśnie miałam wystarczająco wzmocnione. Nawet jak rozmawiałam z pewną panią, która oceniała, jak wygląda moja tkanka mięśniowa, właśnie była zaskoczona. I te dziesięć lat temu ten gość podpowiedział mi coś takiego, mówi “Słuchaj”… to też było fajne, bo dziesięć lat temu bieganie jeszcze nie było takie modne. Mówiłeś o butach. Kto tam dziesięć lat temu myślał o butach albo o zegarku, który ci coś tam mierzy…

Tomasz Nadolny: Zegarki nie, ale buty już były.

Katarzyna Michałowska: No buty tak.

Tomasz Nadolny: Pierwsze sklepy dla biegaczy też już się pojawiały.

Katarzyna Michałowska: To prawda, już się pojawiały, ale bieganie nie było jeszcze w mainstreamie. Tak bym powiedziałam.

Pamiętam, że, kiedy zaczynałam biegać na Przymorzu tam wzdłuż ścieżki, bardzo dużo osób mnie tam zaczepiało: “A, gdzie tam pani tak biegnie?” czy coś takiego. Teraz już rzadko coś takiego się zdarza.

Tomasz Nadolny: “Co się pani tak spieszy”

Katarzyna Michałowska: A jeszcze ta astma. Człowiek czerwona twarz, policzki i takie łamanie się.

Ale właśnie taki jeden patent, że ten człowiek zachęcił mnie do tego, żeby mieć ze sobą zegarek, który ma sekundnik. I w ciągu tych dziesięciu sekund, kiedy zatrzymasz się, żeby zmierzyć sobie tętno, samemu, wyczuć sobie tętno. Przy szyi albo przy nadgarstku i policzyć teraz swoje tętno. Tętno powinno być od 22 uderzeń na 10 sekund do 27, żeby nie przekroczyło 30-32. 

Powiem ci, że to ciekawy patent bardzo, dlatego że on zachęcił mnie do takiego biegania, żeby biegać pięć minut i minutę spaceru, czyli nie biegałam odległości, tylko biegałam czas. Zawsze miałam włączony stoper… każdy inaczej się uczy biegać, ale to był mój sposób i dużo dziewczyn zachęciłam do tego, żeby w taki sposób spróbowały. 

Czyli tak: najpierw biegniesz pięć minut, po tych pięciu minutach mierzysz sobie tętno, idziesz minutę i później znowu biegniesz pięć minut, ale wiesz teraz – w zależności, jakie jest twoje tętno – że biegniesz wolniej albo za szybko. I na przykład ja musiałam nauczyć się biec wolniej z względu na to, że zawsze biegałam… no bo jestem sportowcem… no po prostu szybko, biegnę szybko. I to było głupie, bo moje tętno windowało się nie wiadomo w jakim kierunku i to w ogóle nie przynosiło sensu.

Musiałam się nauczyć biegania wolno, co było masakrą.

Tomasz Nadolny: Wbrew pozorom to już są takie “firstworldproblems” czyli problemy tych, którzy nie mają problemów. 

Ale są dwa sposoby trenowania. Jeden jest właśnie taki jak ty mówisz, czyli na tętno. Nie dla mnie. Ja w ogóle te takie skrupulatne pomiary, zegarki to jest dla mnie kiepska… Ja tego w ogóle nie umiem używać. I jakoś nie umiem być w tym systematyczny, dokładny.

A drugi to jest właśnie na to, że po prostu na czas biegniesz, czyli mierzysz sobie tempo, w jakim przebiegasz kilometr. Średnie tempo w jakim biegniesz kilometr albo na kilometr. To jest dla mnie prostsze…

Katarzyna Michałowska: Ale czym robisz sobie ten pomiar?

Tomasz Nadolny: Nie no, teraz to już właściwie wiesz…

Katarzyna Michałowska: No właśnie, a dziesięć lat temu nie było to takie dostępne.

Tomasz Nadolny: Nie przeczę. Tylko też na przykład, żeby przebiec maraton, musisz się nauczyć biec wolno i nie ulegać rywalizacji na początku.

Jak to Kasia Nosowska ostatnio na instagramie wrzuciła, że w maratonie to tak nie jest, że ci, co uciekają, to uciekają przed tobą. Oni po prostu są szybsi.

W każdym razie trzeba to sobie na początku powiedzieć, że tak jest, że ludzie cię będą przeganiać i, jeśli zaczniesz grzać za mocno, po trzydziestu kilometrach nie starczy ci energii już na dokończenie. Więc nauczenie się biegania takim tempem, które mógłbym równe utrzymać przez czterdzieści kilometrów, było bardzo dla mnie trudne, no bo oczywiście duch rywalizacji we mnie od razu działa. Ja zaraz chcę się z wszystkimi ścigać w swojej strefie. Ale są też te takie: jedynka, dwójka, trójka są te tempa, które warto sobie wcześniej wpoić i też nauczyć organizm, że ma biec takim tempem. Ta dwójka, czy trójka są dobre do treningów takie właśnie na dziesięciokilometrowe biegi, a jedynka jednak trzeba… przy czym jedynka to jest taka, przy której możesz po prostu swobodnie rozmawiać z kimś, jak biegniesz. Jak biegniesz sama, to nie wiesz, że możesz swobodnie rozmawiać, ale…

Katarzyna Michałowska: Nie mam zadyszki na przykład.

Tomasz Nadolny:… kiedy biegniesz z innymi i możesz swobodnie rozmawiać, to znaczy, że to jest takie tempo, w którym cały oddech idzie jak trzeba.

W każdym razie przygotowanie do takiego biegu to jest trochę trudniejsza rzecz. Takie bieganie regularne przez wiele lat pewnie po prostu wymaga wytrwałości. Jak jeszcze ktoś miał przez wiele lat jakąś aktywność fizyczną, to rzeczywiście myślę, że nie ma powodów do obaw. Ale jeśli ktoś, taka jak ja, miał przerwę dziesięć lat, dwadzieścia żadnej aktywności, a ja jeszcze, szczerze mówiąc, w całej podstawówce i liceum unikałem lekcji wf-u i skrupulatnie wykorzystywałem wszelkie możliwe sposoby, żeby nie ćwiczyć. Wolałem nawet liście grabić niż grać w jakiekolwiek gry zespołowe. Były takie opcje. Więc generalnie ja odrabiałem wszystko od początku. Ja się dopiero w wieku czterdziestu trzech lat nauczyłem robić przysiady prawidłowo, tak żeby nie nadwyrężać kręgosłupa, tylko robić to co trzeba. Jestem mega zadowolony, że to przeszedłem. Odczuwam totalną zmianę, taką całościową, można nazwać holistyczną, ale dla mnie to jest bardzo ważne i jestem z tego bardzo zadowolony i chciałbym, żeby to mi już starczyło, żeby mi to już weszło w krew do końca życia, no ale zobaczymy, jak będzie.

Jak słyszę kogoś takiego jak ty, kto właściwie nigdy nie miał przerwy, co najwyżej zmieniał te aktywności, wiem, że muszę to nadrabiać.

Zresztą jest podobno tak, że dopiero po dziesięciu latach te skutki palenia organizm już zupełnie od nich jakby abstrahuje, czyli ryzyko jakiś chorób spada do zera. Jak aktywnie uprawiacie jakiś sport, to skraca się ten czas reorganizacji organizmu.

Ja na pewno namawiam, aczkolwiek namawiam, żeby to robić z głową i właśnie na maratonie widziałem bardzo dużo osób, które już po dziesięciu-piętnastu kilometrach bardzo mocno utykały na nogę, już widziałem, że ktoś odpadał po piętnastu kilometrach. Oczywiście może się zdarzyć, że mamy taką kontuzję, ale wydaje mi się, że niektórzy po prostu nieprzygotowani tam wystartowali i nie warto tego robić. Po co uprawiać sport, skoro on ma nas pokiereszować?

O ile też wiem – ja na przykład nie jestem fanem sportów zimowych, a to za chwilę będzie temat, w którym wszyscy będą brali udział – przed takim wyjazdem na narty, kiedy przez cały rok nic nie robimy fizycznego, no tam trzy wycieczki rowerowe w ciągu roku szkolnego, no to powinno się chociaż z dwa tygodnie pochodzić na ćwiczenia zanim się wyjedzie w góry. Po prostu się wraca w gipsie często. 

Jak pracowałem ostatnio w instytucji, w której pracowało ponad tysiąc osób, to właściwie po feriach zimowych widziałem co najmniej pięć do sześciu osób, po każdych feriach zimowych, że jeździ windami w jakiś opakunkach na nogach, czyli dość częste.

Katarzyna Michałowska: Czyli po prostu taka ogólna zasada, jeśli chodzi o sport, jest taka, żeby mniej a częściej. Jak może z jedzeniem, że może mniej a częściej. I z głową, w sensie takim, że… bo to nie chodzi o to, żeby… ciągle wracam do tego celu. Może ludzie tak sobie, wiesz, założyli, że chcą przebiec maraton, w ogóle bez jakiegoś tam przygotowania. Bo to jest nasza kultura: wszystko szybko. W sensie takim, że już teraz chcę to mieć.

Tomasz Nadolny: Nie no, jak chcesz przebiec maraton… dzisiaj jesteśmy pod koniec października, jest jesień, to, jeśli chcecie przebiec maraton i chcecie, żeby to miało dobre skutki dla was, jasno sobie powiedzmy, że najwcześniej ten maraton możecie zaplanować za rok. Najwcześniej, moim zdaniem, a właściwie myślcie raczej o wiosennym biegu za półtora roku, a spróbujcie najpierw za parę miesięcy przebiec dziesięć kilometrów, potem półmaraton na jesieni i na wiosnę maraton. Chyba że jesteście osobami, które całe życie były aktywne… Pamiętam, że kiedyś mieliśmy takiego ktipa, w którym mówiłem o dziesięciu tysiącach kroków. Na pewno zacznijcie od tego.

Ja pamiętam, że od dziesięciu tysięcy kroków takich marszowych zacząłem rozkręcanie się. To jest bardzo dobre. To bardzo dobrze robi na wszystko i też stały taki nawyk wychodzenia wieczorem albo po południu na spacer z psem on powoli wam wszystko w głowie poukłada. Ja mam jeszcze taką skłonność – nie wiem, jak mają inni – że ja, jak już się za coś zabiorę, szukam źródeł. Czyli szukam różnych książek, w internecie szukam. Od razu tu mówię, że jedną z osób, która mnie zainspirowała, był Edwin Zasada, taki bloger, który ma bloga, który się nazywa “Zabij grubasa” lub “Zabić grubasa”…

Katarzyna Michałowska: Czyli on kiedyś był gruby, tak?

Tomasz Nadolny: On był kiedyś gruby i biega i jest teraz szczupły. Przez jego bloga, czy fanpage’a na Facebooku trafiłem na fanpage takiego chłopaka z Warszawy, który jest bardzo dobrym biegaczem: “Warszawski biegacz”. Powiem wam, że tyle fajnych i praktycznych od niego się można rzeczy nauczyć i oni jeszcze mają takie wideo, jak my teraz robimy, “Wieczorynki” oni to nazywają chyba. Puszczają to jako live na Facebooku razem z swoją dziewczyną, która też biega. Tyle cennych, bardzo dobrych dla kogoś kto już cokolwiek biega, jak trenować, co jeść, czego unikać, a nawet jak jechać na maraton do innego miasta, na co zwrócić uwagę; jak się przygotować przed dziesięciokilometrówką, jak przed maratonem. Ten chłopak jest tak mega poukładany w tym wszystkim i on taką dużą dawkę wiedzy daje, że na pewno, jeśli miałbym powiedzieć, że mam czas w tygodniu tylko na jedno źródło, na przeczytanie jednego, dwóch postów na blogu, Warszawski biegacz numer jeden. I ja mam wrażenie, że on ma też taką filozofię życiową, która jest bardzo podobna do mojej, czyli, po pierwsze, sztukę motywacji, którą sobie bardzo mocno próbuje zaszczepić. Musi mieć, bo ma osiągi. Ale też taka pokora, poczucie humoru do siebie, do swoich ograniczeń.

No i wyobraźcie sobie, że nawet gościu, który ma takie czasy, tam 2:40 na przykład, to są w ogóle dla mnie niepojęte osiągi, to nawet takiemu gościowi się czasami nie chce wjść na trening.

Katarzyna Michałowska: Zachęcające.

Tomasz Nadolny: No właśnie, a jak ci się nie chce to co wtedy?

Katarzyna Michałowska: Skąd szukać motywacji, to jest takie pytanie o motywację…

Tomasz Nadolny: Nie no, konkretnie, jak wiesz, że w poniedziałek powiedziałaś sobie, że w środę pójdziesz pobiegać i wyglądasz za okno, widzisz, że jest taka pogoda jak dzisiaj czyli kiepska, ale jeszcze nie jest najgorsza i co wtedy?

Katarzyna Michałowska: Wiesz co Tomek, akurat jeśli chodzi o mnie to nie biegnę. Dlatego że to wszystko jest właśnie pytanie o to, jak się ma poukładane te treningi. Ja chodzę dwa razy w tygodniu na ćwiczenia kręgosłupa, dwa razy chodzę na zumbę, pływam i bieganie to rekreacyjnie…

Tomasz Nadolny: Nie jest na liście priorytetów wysoko.

Katarzyna Michałowska: Nie jest wysoko na liście priorytetów to jedna sprawa, a druga rzecz, że ja nie chcę osiągnąć… Bo ty mówisz… Jakby mój cel jest taki, żebym miała dobrą wydolność płuc i to zazwyczaj mi pani alergolog sprawdza. I to jest bardzo fajne dla mnie, oczywiście muszę się pochwalić, bo miała spirometrię zrobioną i ona powiedziała, że jeśli chodzi o osoby w moim wieku, jestem powyżej normy, w sensie takim, że mam bardzo dobre wyniki, jeśli chodzi o spirometrię czyli ten oddech…

Tomasz Nadolny: Przepraszam, ale ja sobie właśnie teraz włączyłem mierzenie tętna, żeby za chwilę powiedzieć, jakie mam.

Katarzyna Michałowska: Jakie tętno masz, o właśnie, to jest bardzo ciekawe, że obniża się tętno spoczynkowo.

Tomasz Nadolny: No dobra, w takim razie bieganie nie jest na twojej liście wysoko…

Katarzyna Michałowska: Ale jak się motywuję?

Tomasz Nadolny: …ale inne elementy: zumba i chodzenie na ćwiczenia jest.

Katarzyna Michałowska: Jest.

Tomasz Nadolny: I co robisz, kiedy ci się nie chce? Bo na zumbę nikt cię tam… bo jeszcze jak masz u jakiejś pani ćwiczenia, to jeszcze trzeba zadzwonić, odwołać. Ty nie kłamiesz, więc musisz powiedzieć prawdziwy powód…

Katarzyna Michałowska: Trudne pytanie. 

Tomasz Nadolny: … a tutaj, jak nie pójdziesz, nic się nie stanie.

Katarzyna Michałowska: Powiem ci, że nie mam tego przemyślanego. Wydaje mi się, że mam kilka takich swoich ulubionych myśli, które mnie motywują.

Na przykład zazwyczaj myślę o… przypominam sobie ten moment, który kończy bieganie, kiedy się rozciągam. Bardzo lubię ten moment, kiedy rozciągam mięśnie i czuję tą endorfinę i takie poczucie, że jestem taka wyoddychana, taka wiesz… albo wysmagana wiatrem. Uwielbiam, w ogóle uwielbiam teraz ten sezon jesieni…

Tomasz Nadolny: Jest osoba, która lubi się rozciągać po bieganiu.

Katarzyna Michałowska: Uwielbiam…

Tomasz Nadolny: Jesteś pierwszą, która…

Katarzyna Michałowska: Naprawdę? Nie rozciągasz się? Jak to możliwe?

Tomasz Nadolny: Ja się rozciągam, ale tylko dlatego że wiem…

Katarzyna Michałowska: Trzeba to robić.

Tomasz Nadolny: Właśnie, że trzeba, po pierwsze. A po drugie już wielokrotnie doświadczyłem tego, że, jak tego nie zrobię, po prostu takie zjawiska jak zakwasy czy jakieś bóle z dużym prawdopodobieństwem będą cię męczyć przez dzień albo dwa dni. A jak się rozciągniesz, to tego nie ma.

Katarzyna Michałowska: Tak, tak. Świetne uczucie. Wszystkim polecam. Jak taki człowiek jest zgrzany i potem taki mięsień jest rozgrzany, ale tak z wyczuciem, żeby nie szaleć z tym mięśniem, z tym rozciąganiem, tylko tak delikatnie czuje się swoje mięśnie. To uczucie rozciągania… nawet jak ten mięsień tak delikatnie zaczyna drżeć, ja mam wtedy wrażenie, że to jest takie super, bo cały ten kortyzol, ten stres zupełnie… nie ma tego. Dlatego…

Tomasz Nadolny: Szkoda, że nie jesteśmy livie, bo bym od razu zapytał wtedy: proszę powiedzieć, kto z was lubi rozgrzewki, rozciąganie, bo…

Katarzyna Michałowska: Nie no, nie wierzę. Ja chyba faktycznie… widzisz, nie biegam w grupie, ogólnie tak sobą mierze sprawę biegania, ale w każdym razie zachęcam wszystkich do tego i do polubienia tego.

Ten moment jest motywujący. W sensie takim, że wiesz, najpierw wybiegnę, będzie mi zimno, to jest takie nieprzyjemne. Nie zaczynam nigdy od biegania, czyli mam etap marszu, żeby rozgrzać mięśnie. Potem trucht i wchodzę w ten swój…

Tomasz Nadolny: Zamiast rozgrzewki…

Katarzyna Michałowska: Szybki marsz.

Tomasz Nadolny:… trucht czy marsz to jest całkiem dobra, dozwolona opcja. 

Ja z kolei często mam tak, że to takie wyjście, które zaplanowane mam na 18:00, w rzeczywistości odbywa się o 19:15, bo przez ten czas chodzę, przebieram się, zastanawiam się, a jeszcze coś tam, jeszcze odpisuję na jednego maila, a jeszcze potem idę psa wysikać i szukam mnóstwa powodów.

Tylko powiem wam jedną rzecz, że w momencie, kiedy się przełamię i pójdę, nigdy nie było tak, żeby był niezadowolony po powrocie. Zawsze jestem tak mega zadowolony, że to zrobiłem, że się tak fajnie czuję. To jest jak z tą odroczoną nagrodą, że jak się zmusimy, zmobilizujemy, to…

Katarzyna Michałowska: Jedną z rzeczy, które jeszcze mi się przypomniała, jeśli chodzi o motywację… to było już swego czasu, wszyscy się ze mnie śmiali, bo ja wymyśliłam sobie taki hashtag “zbiegania” i zawsze robiłam jedną podobną fotografię. Później lubiłam sobie sprawdzać, jak one wyglądają, jak jest różna pora roku, więc sobie myślałam “O jejku, dzisiaj nie mam tej fotografii”, a na przykład jest sztorm albo spadł śnieg albo przyszedł mróz. 

Wtedy to mnie motywowało, żeby tam dobiec do tego mojego molo, bo ja zawsze biegnę prosto do molo i później wzdłuż molo kawałek czyli tym takim deptakiem.

Tomasz Nadolny: Ja mam taki z kolei fajny… to znaczy wydaje mi się… strasznie lubię ten zwyczaj, że, jak gdzieś jadę… teraz może już mniej wyjeżdżam, ale bardzo dużo jeździłem w różne wyjazdy zagraniczne, to pakuję buty, szorty i tam, w tym danym mieście, mam tak, że robię sobie zdjęcie, selfie i biegnę sześć-osiem kilometrów i powiem wam, że to jest w ogóle niesamowite zobaczyć wczesnym rankiem miasto, w którym jesteście drugi raz w życiu, czy tam piąty nawet. Ostatnio biegałem po Berlinie, czy po Nowym Jorku, czy po Filadelfii, czy na przykład w Brukseli. W Brukseli było super, bo biegałem akurat w dzielnicy, w której bardzo dużo emigrantów odprowadzało dzieci do szkoły, kobiety niektóre tak super ubrane wyzywająco z dziećmi, a za chwilę taka okutana cała pani w tym hidżabie czy jak to się tam nazywa. To było niesamowite. Otwierali te sklepy, stragany rozkładali.

I wiecie, przebiec osiem kilometrów to jest cztery kilometry w jedną stronę… Ja tak zawsze robię, biegnę przed siebie cztery kilometry. Mniej więcej na mapie zobaczę, czy ta droga gdzieś prowadzi, czy ona się kończy, czy jest jakiś kanał, rzeka, bo to jest zawsze fajne. No i potem wracam, mniej więcej tą samą trasą, żeby się nie zgubić. I to jest tak fajne w ten sposób zobaczyć… w Berlinie ostatnio sobie poznajdowałem miejsca, które później z kolei chciałem w ciągu dnia sobie odwiedzić. 

Super się biega w Holandii. Jak biegałem teraz w Eindhoven, to jest po prostu płaski jak stół…

Katarzyna Michałowska: To prawda.

Tomasz Nadolny:… i są kanały, mnóstwo fajnych ptaków, barek, łodzi. Tam ludzie nie mają firanek, więc w ogóle zaglądacie im do mieszkań…

Super rzecz, każdemu polecam, bo można nawet do bagażu podręcznego spakować buty i… no co potrzebujecie? Buty, gacie, skarpetki, koszulka i dawaj.

Bardzo fajny taki zwyczaj i ostatnio widziałem, że Kuźniar na swoim Snapchacie puszczał, że on też tak robi. Co prawda on na Alasce, gdzie ja nigdy nie byłem. Ale też podkreślał walory tego, że rano oglądacie coś, do czego później możecie wrócić i że perspektywa biegacza jest zupełnie inna, bo nigdy z nikim nie rozmawiacie, wszystko wam tak miga, mijacie obok. Poza tym pora, kiedy biegacie, jest często zupełnie inna niż potem idziecie spacerem.

W każdym razie stwierdziłem, że to fajne…

Katarzyna Michałowska: Tak, tak, dokładnie.

Tomasz Nadolny: Taki trendsetter, podróżnik też tak robi jak ja. Na pewno podgapił to u mnie. (śmiech)

Katarzyna Michałowska: To jest fajne uczucie, kiedy sobie przypominam te różne sytuacje… To jest bardzo fajne, że w Polsce zmieniło się podejście do biegaczy, bo kiedyś, kiedy biegałam… Pamiętam był taki moment w Krakowie, to właśnie tam miałam taki moment zawołań za biegaczem, bo byłam dziwakiem, zjawiskiem w tym mieście. 

A teraz jest to fajne w Polsce, że naprawdę dużo ludzi biega, że można sobie pokiwać. Tak jak miałeś okazję w Nowym Jorku, czy w Szwecji. Tam już wcześniej było to bieganie, ta kultura biegania, więc to jest fajne, żeby…

Tomasz Nadolny: Ale w Berlinie każdy mówi wam “Guten morgen”. To jest bardzo ładne. Tego w Polsce na przykład nie ma, że… tam sobie ręką kiwają, zwłaszcza jak jest brzydka pogoda wzdłuż alejki tutaj przy plaży biegacie. Znikają rowerzyści, bo, jak leje deszcz, nie ma rowerzystów, ale hardcorowi biegacze są zawsze i sobie tam próbują. Ale jest też takie zjawisko, że każdy tak robi ręką i czeka czy ten drugi też podniesie, czy się nie wygłupił.

Katarzyna Michałowska: Tak, to prawda. 

W Niemczech albo “Hallo” się mówi albo “Morgen”, żeby tam…

Tomasz Nadolny: To jest super. Bardzo fajny zwyczaj.

Ale w Berlinie też było fajne to, że dobiegłem do jakiegoś takiego stadionu, który wcześniej na mapie sobie namierzyłem, że tam będzie stadion. Oczywiście, słuchajcie, sobota albo niedziela, siódma rano, wszystko otwarte. Nikt przed nikim niczego nie zamyka na kłódkę. Pięć czy sześć osób ćwiczyło sobie. Ćwiczyło z skakanką, jakieś biegi, sprinty, ktoś przez płotki sobie skakał. Te płotki nie były nigdzie schowane. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby to niszczyć. Żadnego stróża, nikt nie krzyczał, że trzeba zapłacić jakiś abonament.

To było takie fajne.

I też niesamowite jest to, że, jak się wbiega na niemieckie stadiony, one wszystkie są osłonięte od wiatru. Nie wiem, jak oni to robią. A u nas zawsze wieje, nawet na AWF-ie.

Po prostu niemieccy inżynierowie to budują tak, że to jest…

Katarzyna Michałowska: Przemyślane.

Tomasz Nadolny:… zawsze tak wbudowane w teren, że generalnie większość wiatrów jakoś to omija albo ja mam takie szczęście, ale chyba nie.

Katarzyna Michałowska: Jedną z rzeczy, którą mówisz, to warto by było na koniec też powiedzieć o ubraniu, o stroju, bo to też jest taki patent, takie powiedzenie biegaczy, że nie ma złej pogody do biegania, jest tylko nieodpowiedni ubiór.

Czy masz jakieś pomysły na to, żeby się ubierać? Ja mam swój patent na to, jak się ubierać, jeżeli chodzi o temperaturę.

Tomasz Nadolny: Wiesz co, ja mam tylko dwa typy przebrań. Czyli jak jest taka pogoda jak teraz, zakładam po prostu długie gacie, na to jakieś spodenki i podwójną koszulkę albo bluzę i koszulkę. No i zimą, kiedy biegam, jeszcze jakąś kurtkę na to zakładam. Od teraz już warto czapkę. Jak są upały, warto czapkę z daszkiem.

Katarzyna Michałowska: Na pewno czapkę w Gdańsku to już trzeba. My mieszkamy w Gdańsku, ale jak ludzie w Warszawie mieszkają to nie podejrzewam, żeby w czapce.

Tomasz Nadolny: Bardzo dużo ludzi biega nad Wisłą. Ja będę za parę dni biegł w Warszawie to ci powiem, jak tam jest.

Katarzyna Michałowska: Dobrze. Jakiś bieg?…

Tomasz Nadolny: Nie, po prostu jestem w Warszawie, więc zabieram buty tradycyjnie i będę tradycyjnie biegał.

Katarzyna Michałowska: Dobrze.

Tomasz Nadolny: W każdym razie jest pod tym względem… przede wszystkim warto zaraz po tym, jak się przybiegnie do domu, warto nie siedzieć w tym… warto rozebrać się, wysuszyć i tak dalej. Ale właściwie, jeśli biegniesz cały czas, jeśli biegniesz takim tempem… no nie wiem, 5,30, no to nie ma szansy, żebyś zamarzł.

Aczkolwiek dopiero przy takich dużych… ja nie wiedziałem, ale teraz już wiem, że przy takich dużych odcinkach… jak przebiegłem trzydzieści kilometrów to na przykład strasznie mnie wyziębiło, ale nie wiedziałem takich rzeczy. Na maratonie to, że ludzie są tymi foliami opatuleni na koniec to nie jest przypadek. Oni rzeczywiście hipotermię miewają. Ale to już są przy tych dużych odległościach.

Przy dużych odległościach pamiętajcie, że trzeba nakleić sobie plasterki na… panowie powinni na sutki, bo wam po prostu krew będzie leciała. Że warto się wazeliną posmarować.

Ale to są… rozmawiamy, kiedy już stajecie w szranki z odległościami powyżej dwudziestu kilometrów.

Poniżej dziesięciu kilometrów nic nie trzeba pić, nic nie trzeba jeść. To są w ogóle mity, że trzeba. Przez dziesięć kilometrów wasz organizm się nie odwodni na bank.

Jak chcecie biegać dłuższe dystanse, po prostu zacznijcie czytać i wtedy już wiadomo, kiedy zacząć, jak to zacząć i że trzeba takich rzeczy pilnować.

Ale mówię, jeśli chcecie zacząć na razie biegać pięć-sześć kilometrów, do dziesięciu w ogóle przestańcie myśleć o tym, że jakieś butelki, jakieś batony energetyczne brać z sobą, bo to jest bzdura.

Katarzyna Michałowska: No może…

Tomasz Nadolny: Jak ja widzę ludzi, którzy tam dwie butelki mają i biegną…

Katarzyna Michałowska: To jest właśnie taka moja rada dla ludzi, którzy chcą zacząć biegać, żeby troszeczkę zaufali sobie, żeby nie panikowali. Wiedzę często, że ktoś jest taki zestresowany, że tutaj mu się oddech przyspieszył albo coś go tam zaczęło boleć.

Czasami wystarczy tylko zwolnić. To jest jedyna dobra rada: zwolnić. Albo przejść do marszobiegu, a później troszeczkę biec, czyli żeby to tempo różnicować. To też bardzo pomaga.

Jeszcze wracając do ubioru, ja mam taki pomysł, że to jest ważne, żeby odkryć siebie, jak się reaguje na temperaturę. 

Ale ja mam taki patent, że jak już zaczyna być dziesięć stopni to na pewno czapka. Od dziesięciu stopni czapka, jeszcze biegam w krótkich leginsach, ale jak już jest poniżej dziesięciu to już wtedy długie spodnie…

Tomasz Nadolny: I rękawiczki zaczynają się przydawać.

Katarzyna Michałowska:… rękawiczki się przydają i warstwy. Jeśli chodzi o warstwy, to dwie warstwy do zera stopni, trzy warstwy poniżej zera. Ja mam taką zasadę zawsze, w sensie koszulki. Ja mam wtedy podkoszulkę, koszulkę na krótki rękaw i na przykład jakiś polar, taką bluzę z polarem.

I jeżeli bardzo mocno wieje, wtedy bluzę z polarem zamieniam na taką kurteczkę, która jest przeciwko… na taką wiatrówkę.

To mam taki patent.

No i jak jest… u nas w Gdańsku niestety często powiewa, więc często opaskę mam, nawet jak jest dwanaście stopni, trzynaście. Ze względu na to, żeby chronić zatoki. Można niestety… osoby, które mają wrażliwsze zatoki, mogą mieć problemy później.

Tomasz Nadolny: Ja mam taką głupią czapkę, widać mnie czasami na zdjęciach. Mam takiego orzeszka…

Katarzyna Michałowska: To nie ma znaczenia.

Tomasz Nadolny: Ale jest bardzo praktyczna, więc…

Jeszcze z takich rzeczy, które się pojawiły w ostatnich latach, kiedy popularność biegania w Polsce znacznie wzrosła… Co zresztą widać, kiedy sobie zobaczycie historię takich maratonów typu Poznań, czy Warszawa, zobaczycie, ile osób na listach startowych było dziesięć, jedenaście lat temu, a ile jest teraz. Ten maraton poznański chyba był po raz osiemnasty, no to jak sięgnięcie do tych wyników sprzed dziesięciu lat, zobaczycie, że dzisiaj to jest potęga.

Ale też w całej Polsce są organizowane z reguły jakieś darmowe treningi. Na Dolnym Mieście biega na przykład Biegająca Mama – “TriMama” tak chyba się nazywa blog – taka dziewczyna, która biega, robi darmowe treningi dla ludzi.

Ale też jest “Biegam, bo lubię” w całej Polsce na takich stadionach, które mają tartanową nawierzchnię.

Są też różne takie szkółki, szkoły biegaczy… ktoś, kto biega już wiele lat, biegał już w wielu maratonach z reguły jest wam w stanie powiedzieć, co robić, żeby sobie nie zrobić krzywdy, żeby osiągać to, co chcecie, bo ważne jest to, co chcecie: czy chcecie biegać tak dla siebie, rekreacyjnie, dla lepszej formy głowy…

Katarzyna Michałowska: I obniżenia stresu.

Tomasz Nadolny: I obniżenia stresu. Czy chcecie na przykład… później wam przychodzi chrapka na to, że chcecie osiągać jakieś wyniki.

Ja zapamiętałem też w Gdańsku Oliwie, przy AWF-ie jest stadion, na którym w soboty o 9:30 jest – czy jest mróz, czy jest upał – jest Mariusz. Mariusz robi treningi w ramach “Biegam, bo lubię” tej ogólnopolskiej akcji. Słuchajcie, te treningi trwają około dwóch, czasem dwie i pół godziny. Ja wychodziłem na czworaka po tych treningach, bo one są bardzo wymagające, bardzo dużo ćwiczeń, ale to są ćwiczenia, które, jak się nauczycie tych ćwiczeń, po prostu nie ma bata, żebyście sobie później… żebyście mieli jakieś problemy z kręgosłupem, czy z kolanami. Tak fajne są to ćwiczenia, które taką dają wam krzepę, że możecie wtedy naprawdę biegać. 

To w ogóle była dla mnie taka podbudowa pod to, co potem osiągałem.

Dwa tygodnie temu jak byłem z kolei z inną grupą biegaczy w okolicy, widziałem, że Mariusz był i bardzo duża grupa ludzi z nim ćwiczyła, bo to jest też taki sezon końcówki maratonów, więc dużo ludzi się przygotowywało. 

To jest za free. To jest co sobotę. Każdy może przyjść i właściwie kończy się w południe, że jeszcze całą sobotę macie dla siebie, dla rodziny.

Bardzo namawiam do takich rzeczy. Wiem, że w każdym większym, średnim mieście, które ma powyżej sześćdziesięciu-siedemdziesięciu tysięcy mieszkańców, wiem, że są organizowane te treningi, więc wystarczy, że poszukacie przez internet, gdzie jest najbliższe “Biegam, bo lubię”, BBL taki skrót, i na pewno coś znajdziecie dla siebie.

Trochę jest gorzej z tymi mniejszymi miejscowościami. Tam chyba już musicie poszukać kogoś, kto po prostu biega sam i może chciałby, żeby ktoś do niego dołączył.

Katarzyna Michałowska: Mnie trener uczył pod Łodzią, więc zupełnie miasteczko takie malutkie, przepiękne, urocze Zakościele i to był biegacz… taką grupą tam wyjechaliśmy i on właśnie tam uczył.

Więc szkoli po prostu z biegania. Można naprawdę znaleźć fanów biegania w wielu miejscach.

Tomasz Nadolny: Mamy takiego fana, kolegę, który słucha podcastów: Mirka Jasińskiego – przy okazji go pozdrawiamy – który biega w najróżniejszych miastach też i wiecznie tam odnajduje jakieś różne…

Katarzyna Michałowska: Tak, tak.

Tomasz Nadolny: Więc na przykład możecie się takiego Mirka zapytać: a gdzie najlepiej? z kim w Lublinie?

Katarzyna Michałowska: To prawda.

Tomasz Nadolny: Bo on jest pod tym względem… widzę, że o jakąkolwiek część Polski byśmy go odpytali, on wszędzie był, biegał, wie, gdzie w niedzielę, gdzie w sobotę. Także wystarczy… zresztą zapytacie się na Twitterze, poprosimy innych, żeby podpowiedzieli.

Katarzyna Michałowska: Dokładnie, więc wydaje mi się, że chyba pozostaje naszych słuchaczy zachęcić do biegania, do spróbowania może…

Tomasz Nadolny: Do ruszenia z kanapy po prostu.

Katarzyna Michałowska: Do ruszenia z kanapy. 

Ja osobiście jeszcze taką jedną myśl mam, że jeżeli w ogóle myślicie o tym, żeby zacząć biegać, no to warto, co powiedział Tomek, troszkę przypomnieć sobie ćwiczenia, żeby wzmocnić kręgosłup i kolana, czyli może takie zdrowe przysiady. Ale spokojnie to można znaleźć w internecie dużo dobrych ćwiczeń, fajnie wykonywanych, które trochę wzmocnią mięśnie i można spróbować. Może nie w jakimś mega wielkim tempie, ale tak troszeczkę rekreacyjnie.

Tomasz Nadolny: Ja bym uprzedzał i tak obserwuję wielu znajomych, którzy jakby po drodze się wysypali, czyli nawet zaczęli wcześniej niż ja, czy później niż ja zaczęli jakieś treningi, biegania i się wysypali, to te wszystkie wyzwania takie, których jest bardzo dużo aplikacji typu “Zrób sobie sześciopak” w trzy miesiące…

Katarzyna Michałowska: Nie pomagają.

Tomasz Nadolny:… albo coś takiego. Często nie wychodzi im to na zdrowie, bym powiedział.

Katarzyna Michałowska: Zapomnijmy o tym.

Tomasz Nadolny: Tak, jakieś na przykład dwadzieścia osiem dni non-stop trenując coś tam, co ma im dać mięśnie brzucha. Najczęściej to się jednak kończy, zwłaszcza kiedy ktoś już jest powyżej czterdziestki…

Katarzyna Michałowska: Kontuzją.

Tomasz Nadolny:… nie za dobrze, więc odradzam tego typu…

Katarzyna Michałowska: No tak, ja też tak myślę. Może moglibyście poprosić kogoś znajomego, kto biega. Może mógłby wam poświęcić trochę czasu. Może wspólnie z nim na przykład. Ja tak robiłam z przyjaciółkami. Na przykład umawiałyśmy się na bieganie. Mówię: “Spróbuj, zmierz tętno”, uczyłam mierzyć to tętno i żeby wtedy “Zwolnij, nie biegnij tak szybko”.

I wiecie, potem ktoś…

Tomasz Nadolny: Porada Kasi jest zwłaszcza dla tych facetów, bo to głównie faceci, którzy nie lubią się pytać o drogę, nie lubią się pytać o radę i są zacięci. Nie, warto, warto.

Ja też do takich należę, którzy z tym takim pytaniem się to są…

Katarzyna Michałowska: Słabiej?

Tomasz Nadolny: Słabo. Ale, nie no, większość rzeczy, których się nauczyłem to się człowiek albo uczy na własnych błędach. To może być na przykład już naderwane ścięgno, albo coś takiego. Ale lepiej się po prostu zapytać.

Większość tych biegaczy jest bardzo szczęśliwa, kiedy mogą się podzielić swoją wiedzą.

Także co… Jesień jest świetna na rozpoczęcie…

Katarzyna Michałowska: Dokładnie, teraz jest najlepszy czas. Najlepiej się biega, najfajniej i zapewniamy was, że, jeżeli się dobrze ubierzecie, jeżeli nie będzie to jakiś zbyt długi dystans i utrzymacie tą ciepłotę ciała, nie przeziębicie się i naprawdę jesień można przeżyć w bardzo fajny sposób, tą pluchę, docenić, że spadła temperatura. Nie będzie wam przeszkadzało to, że wieje. I tak naprawdę w wasze życie wkroczy wiosna.

Tomasz Nadolny: No dobra, a jakby ktoś jednak chciał pobiec w takim tłumie, którego Kasia nie lubi to 11 listopada jest w Gdyni “Bieg niepodległości”. Biegnę.

Katarzyna Michałowska: Półmaraton?

Tomasz Nadolny: To jest dziesięć kilometrów, więc to luzak.

Katarzyna Michałowska: Półmaraton jest piątego w Gdańsku.

Tomasz Nadolny: Półmaratonu nie biegnę, w tym czasie mam zajęty weekend. Ale spoko, jak nie ten to inny.

Katarzyna Michałowska: Dobrze, w takim razie prosimy, żebyście podawali dalej ten podcast, lajkowali. Jeżeli macie na przykład odsłuch w Iphonie, to prosimy o gwiazdki.

Tomasz Nadolny: Nie wiemy, jak wyszło to nagranie video, ale jeśli je oglądacie, to znaczy, że wyszło w miarę ok i zdecydowaliśmy się je puścić, to wtedy oczywiście tam takie łapki w górę, jakieś subskrybuj, komentarze, że też biegacie albo że nie biegacie albo dlaczego biegacie, ile biegacie. I ile mieliście w maratonie, to mnie bardzo interesuje.

Także… no… tyle. Dzięki.

Katarzyna Michałowska: Dzięki.

Scroll to top