To jest ważny bardzo podcast. Wyobraźcie sobie, że pociąg zatrzymuje się na stacji. My na tej stacji fajnie sobie rozmawialiśmy, ale przyszedł czas, by wsiąść do pociągu nie byle jakiego. Tomek wsiada ze Stacji Zmiana do swojego pociągu, który nazywa drezyną. W podcaście stara się o tym trochę opowiedzieć.
Co dalej ze Stacją Zmiana?
Jeszcze mamy dużo nagranych odcinków do puszczenia, więc nadal wszystko trwa. Jest to czas dany Kasi, by pomyślała, co może zrobić bez Tomasza, kogo zaprosić do współpracy lub rozmawiać na Stacji Zmiana sama. Oczywiście, jeśli macie jakieś pomysły, śmiało piszcie do Kasi: kasia(at)stacjazmiana.pl
Pożegnalny odcinek jest pełen wspomnień o przygodach, które przeżyliśmy podczas nagrywania naszych rozmów, wspomnienia, podziękowania i podsumowania.
Wspominamy podcasty:
Wspominamy naszą najbardziej zakłócaną rozmowę:
Hania “Rzucić wszystko i wyjechać do Peru” https://bit.ly/2QzyUTx
Rozmowę nagraną w dziwnych warunkach:
Fizjogym Mateusz i Jacek opowiadają o tym jak przeprowadzić zmianę w fizyczności https://bit.ly/2EAgQ5x
Podcast nagrywany dwa razy:
Julita Kordońska – opowiada o tym jak zaufać swojej intuicji w zwyczajach żywieniowych https://bit.ly/2SXmsKf
Podcast z facebookowym wymiataczem:
Żółtko Tomasz – Wędrowny grajek https://bit.ly/2URn8Cn
Z wyjącą windą w tle:
Wygnański Kuba mówi o kłopotliwym ojcostwie NGOsów https://bit.ly/2EuQscY
Pracująca śmieciarka i szurające krzesła w tle:
Karina i zarządzanie chaosem https://bit.ly/2QDR3Ql
Najbardziej poruszająca rozmowa:
Piotr Olech, mówi o sobie, że jest pomagaczem https://bit.ly/2Erj865
Wspominamy nasze założenia na temat podcastu:
Odcinek pierwszy “Zapowiedź” https://bit.ly/2rCLxON
Wspominamy Rafała Nitychoruka, naszego fotografa:
strona http://zaduzoslow.pl/
Wspominamy Bartka Kotowicza, naszego projektanta logo Stacja Zmiana:
strona jego Studia Engram http://studioengram.pl/
Wspominamy Mariusza i Martynę, naszych kochanych pomagaczy. Gdyby nie wy, nic by z tego nie wyszło. Dziękujemy wam z całego serca!
Jak możesz słuchać podcastu?
Możesz słuchać na tym blogu.
Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.
Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.
Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast | RSS
Prosimy, oceń nasz podcast
Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.
Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.
Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:
Transkrypcja:
Katarzyna Michałowska: Dzień dobry. Witamy was na Stacji Zmiana.
Jest to podcast o tym, że coś się kończy, coś się zaczyna, a na pewno się zmienia.
Wita was Katarzyna Michałowska…
Tomasz Nadolny: I Tomek Nadolny.
Katarzyna Michałowska: No i słuchajcie, tak to jest na Stacji Zmiana, że czasami coś się zaczyna, a coś się kończy, coś się zmienia i na pewno na naszej Stacji Zmiana będą jakieś zmiany, więc chcielibyśmy o tym dzisiaj porozmawiać.
Nie wiemy tak do końca, gdzie doprowadzi nas ta rozmowa, gdzie się znajdziemy. Ale po prostu zapraszamy was do takiego procesu koncypowania, procesu tego, jak będziemy sobie z Tomaszem o różnych sprawach dyskutowali.
Tomasz Nadolny: Tak będąc szczerym wobec słuchaczy to jeszcze nawet nie wiemy, czy to opublikujemy, co nagrywamy.
Katarzyna Michałowska: To prawda, prawda.
Tomasz Nadolny: Także…
Katarzyna Michałowska: Zobaczymy, jak to nam pójdzie.
Tomasz Nadolny:…zapraszamy was dzisiaj do ciekawego kawałka podróży, bo, jak to Kasia mówi, wyobraźcie sobie…
No właśnie, wyobraźcie sobie, że pociąg zatrzymuje się na stacji. Fajnie, długo się rozmawiało, mijało się niesamowite obrazy za oknem i ciekawych ludzi. Wchodzili profesorowie, artyści, a teraz na stacji jedno z nas wysiada.
Tym kimś jestem ja. Coś się jednak kończy, jakiś etap w Stacji Zmiana, że na tym peronie ja wysiadam.
Kiedy będziecie słyszeć tę rozmowę, prawdopodobnie ciężko będzie mnie złapać gdzieś tam w social mediach. Ci, którzy mnie mało znają, raczej nie będą już mieli ze mną kontaktu, więc to też jest jakiś rodzaj pożegnania z wami.
Co będzie potem? Czy kiedykolwiek jeszcze się na Stacji Zmiana spotkamy? Tego nie wiem i nie chcę tego obiecywać. Na pewno na minimum pół roku znikam. W ogóle znikam, nie będzie mnie. Nie znajdziecie mnie na Facebooku czy na Twitterze, czy na Stacji Zmiana.
Jeszcze nagrywamy odcinki razem, ale w pewnym momencie skończy się zasób odcinków nagrywanych razem i potem…To już może Kasia opowie, co potem.
Ale chciałem wam powiedzieć, że… to chyba mija tak ze dwa lata odkąd zaczęliśmy rozmawiać z Kasią, żeby zacząć nagrywać, kilka miesięcy zajął ten etap przygotowawczy, zaczęliśmy chyba tak na wiosnę półtora roku temu. Ja powiem wam tak, że i Kasi nie znałem dobrze i zupełnie nie wiedziałem, na co się piszę i dokąd to wszystko będzie prowadziło. Chciałem wam też powiedzieć, że bardzo wam dziękuję za tę wspólną podróż, bo w tle cały czas zachodziły rozmaite zmiany. Zmiany, zmiany, zmiany, zmiany, przygotowania do zmian.
Od długiego czasu już przygotowuję się do zmian. We mnie też to zachodziło. Jednym z narzędzi do przechodzenia tych zmian były te spotkania z ciekawymi ludźmi i te nasze rozmowy z Kasią i też to, co od was dostawaliśmy. Właściwie ciągle dostajemy, takie ciekawe, nieoczekiwane feedbacki. Czasami jakiś odcinek was niezwykle porusza, a my zapomnieliśmy już, że go nagraliśmy.
Ja przynajmniej czasami tak mam, że coś tam zadrga gdzieś struna w was w miejscu, o którym ja już zapomniałem, że ono kiedykolwiek było nagrane.
Jeśli bym powiedział, co właściwie się dzieje, to może jakoś będzie wam trudno uwierzyć, ale jedna rzecz…jedna nić na pewno jest przewodnia, że od zawsze…od zawsze?…odkąd ja pamiętam zawsze próbowałem zrobić coś, żeby świat był trochę lepszy. Zawsze próbowałem robić tego typu rzeczy. Ale przyznaję, że wielokrotnie wchodziłem w takie ścieżki, które po jakimś czasie stwierdzałem, że to nie to. Tak to ja świata wcale nie zmienię, a już na pewno ja się nie zmienię na lepsze.
Metodą różnych prób, próbowania różnych ciekawych rzeczy, mega ciekawych rzeczy się wydarzyło, też dużo ciekawych ludzi poznałem przez to.
Jestem rzeczywiście taką osobą, która ciągle goni za nowymi ideami i takie…też zawsze goni mnie ciekawość, że, jeśli coś mnie zafascynuje, chciałbym to poznać dogłębniej i powoli, powoli, od jakiegoś czasu odczuwałem przesyt tych kolejnych, nowych idei, tych różnych smart rzeczy, które się dzieją. Trochę czuję też takie wielkie zaniepokojenie i taką jakby bezradność wobec tego, w jakim kierunku nasze życie społeczne zmierza. Nie przez przypadek tematy, które się tutaj pojawiały, dotyczyły też odpowiedzialności, zaufania, troski o to, co się dzieje z naszym światem, co się dzieje z naszym środowiskiem. Nie przez przypadek jem mniej mięsa niż kiedyś, bo to wszystko się składa na pewien obraz tego, jak ja odbieram rzeczywistość i trochę się o nią martwię. Tak, trochę się o nią martwię.
Martwię się też tym, że w tym moim takim nieustannym potoku słów, których słuchacie, ja dużo mówię, że te słowa w ogóle nie są w stanie oddać tego, co ja naprawdę czuję, co się we mnie dzieje i co miałbym ochotę wam przekazać. Więc muszę poszukać zupełnie innych środków, którymi…Już je znalazłem i zamierzam w to iść głębiej, środków, w jaki sposób ja jestem w stanie wam coś przekazać, czy coś wam powiedzieć, czy gdzieś dalej z wami pójść.
Jeden z takich moich znajomych, złośliwy facet, lubi być złośliwy, jakoś tak mi w komentarzu na Facebooku napisał, że to jest taki projekt “nowy ja” czy projekt “nowy Tomek”, jakoś tak to nazwał. Najpierw kusiło mnie, żeby mu odpisać, tłumaczyć, zaprzeczyć. Ale właściwie coś w tym jest.
Tak, to prawda, coś w tym jest. Jest jakieś pęknięcie. Jakieś pęknięcie się pojawiło, w którym powoli, powoli…wszystko po tym pęknięciu jest już inny i ja też jestem inny, więc nie ma co ukrywać, że tak jest.
Ktoś może oczekiwać, że ja zawsze będą taki sam. Trudno. Ktoś może oczekiwać, że się zmienię na lepsze. Trudno. Ktoś może chcieć, żebym był gorszy. Trudno.
Muszę iść swoją drogą. Muszę iść…czuję, że muszę iść, jakby dalej iść swoją wytyczoną ścieżką.
No i ona zakłada, że nie będę już nagrywał podcastów. Zakończyłem już pracę zawodową. Zakończyłem uczestnictwo właściwie w większości projektów różnych, najróżniejszych.
Zakończyłem też moją działalność społeczną, więc nie będzie mnie już na Civic Hubie. Jeszcze to nie było ogłoszone nigdzie, ale, jeśli Civic Hub się będzie odbywał, już go będziecie musieli kontynuować wy, nie ja.
No i znikam na jakiś czas, w ogóle. Nie będę dostępny. Ani dla was, ani dla moich tutaj przyjaciół czy najbliższych.
Cały czas myślę, że to wysiadanie na tej stacji to jest dopiero początek jakiejś drogi. Już się pozbyłem wielu złudzeń. Już się pozbyłem wielu wyobrażeń. Myślę, że też wielu kłamstw o sobie samym i o moich relacjach. To też przeszło pewne konfrontacje. I powiem wam, że to tym takim przeżyciu mnie jest coraz trudniej wam cokolwiek radzić. W ogóle jest mi coraz trudniej ludziom cokolwiek radzić i mówić, co oni mają robić. Czasami mam takie wrażenie, że się mnie ludzie pytają, co bym zrobił albo zawieszają tak głos, jakby czekali, żebym powiedział, jak ja bym do tego podszedł, czy rozwiązał. I coraz mniej się czuję do tego kompetentny i coraz mniej mam na to ochotę i siłę, żeby to mówić. Bardzo wyraźnie widzę, że każdy ma swoje miejsce, swoją własną drogę.
Moja jest inna, po prostu. Jest taka moja i trudno przekładalna. Mam też ogromny problem, żeby o niej opowiadać. Podcast polega na tym, że się opowiada, więc też ta formuła chwilowo się wyczerpała.
Może za jakiś czas będę w stanie opowiadać, ale na razie brakuje mi słów, brakuje mi umiejętności opowiadania tego, co jest dla mnie w tej chwili najważniejsze. Więc ta naturalna skłonność do przegadywania wszystkiego gdzieś tam powoli we mnie wygasa, a może chwilowo wygasa, trudno mi powiedzieć.
Jestem w przedszkolu znowu. Znowu w przedszkolu, niekompetentny, trochę pozbawiony pewnych złudzeń. Można powiedzieć, że pewien poziom nagości.
No na pewno nie czuję się kompetentny, żeby mówić innym jak żyć. Mogę tylko opowiadać o rzeczach, które ja przeżyłem, a większość z nich się nie daje opowiadać, więc myślę, że jestem w trakcie najważniejszej podróży w swoim życiu.
Całe życie jest podróżą. I Stacja Zmiana to jest taki bardzo ciekawy element tej podróży.
Chciałbym na końcu czy w trakcie jej uzyskać odpowiedź na pytania takie, kim ja jestem naprawdę, jaki ja jestem naprawdę, jakie są moje prawdziwe motywację, co mną kieruje, jak to wszystko uzdrowić, żeby nie było syfem, żeby było zdrowe, dobre. Bo na pewno jest sporo takich rzeczy, które by wymagały uzdrowienia.
Skutkiem ubocznym tego wszystkiego jest to, że mi bardzo mocno wzrasta takie poczucie…empatii? Pewnie tak. Pewnie ta empatia, o której Kasia mówiła wiele razy. Ale też takie poczucie związku z wami wszystkimi, z całym światem. Współczucie. Poczucie, że gdzieś jestem w jakiś sposób za was wszystkich odpowiedzialny i gdzieś związany.
Jakoś to mocno we mnie narasta. Też nie do końca jestem w stanie powiedzieć dokładnie, co zrobić z tym poczuciem odpowiedzialności za świat i za relacje i za wszystko, co jest dookoła. Z wami, słuchaczami, też czuję bardzo silną więź. Czuję z wami więź, mimo że wielu z was się nigd nie odezwało. Kiedy patrzę na te cyferki, ile osób słucha daną rozmowę i jak niewiele z tych osób cokolwiek do nas napisze, to tak sobie myślę, jakie struny poruszamy. Chciałbym, żeby to prowadziło w dobrym kierunki i żeby to zmieniało odrobinę świat i was na lepsze. Pomagało wam czynić ten świat bardziej znośnym, wasze relacje bardziej znośne. Więc jestem przekonany, że, jeśli Kasia cokolwiek będzie dalej sama robiła tutaj, to pewnie też świetnie to pociągnie w tym kierunku.
Cóż, można mieć tylko nadzieję, że dacie radę i że to, co wy czujecie, że jest waszą misją, jest jakby waszym życiowym kierunkiem, że prędzej lub później to znajdziecie, to jest bardzo ważne, żeby to znaleźć, ja już znalazłem i że będziecie w stanie za tym pójść, niespecjalnie patrząc, ile to kosztuje, bo to czasami kosztuje, ale też tylko to, co dużo kosztuje, mocno cenimy.
Brzmi to wszystko enigmatycznie. Nie będę opowiadał jakiś szczegółów, jak dokładnie będzie wyglądał scenariusz mojego życia. Musicie zaakceptować, że po prostu przez jakiś czas nie będzie mnie.
Jeśli okoliczności pozwolą, ja do tego dojrzeję, sytuacja będzie na to pozwalała, to pewnie prędzej lub później się usłyszymy lub spotkamy, więc…
Życie układa swoje własne scenariusze i prawdopodobnie tak będzie.
To taki…zabrzmiało jak announcement.
Nie udało mi się dać Kasi czasu na zadawanie pytań w tej chwili, ale mniej więcej chyba możecie się już spodziewać, że za jakiś czas ten mój lekko ochrypnięty głos zniknie.
Katarzyna Michałowska: Nagraliśmy jeszcze dużo odcinków, więc na pewno Tomka będziecie słyszeć.
Wydaje mi się, że ten odcinek jest takim miejscem, gdzie możemy właśnie spojrzeć wstecz. Spojrzeć na te dwa lata, które są za nami i chciałam ci zadać pytanie na przykład i też sobie zadać pytanie.
Jaka rozmowa najbardziej zapadła ci w pamięć z tych, które zrobiliśmy? Bo policzyłam niedawno, że był pięćdziesiąty podcast. Nie wszystkie to były rozmowy, niektóre to były nasze dyskusje czy fajne rozmowy, czy rozkminy. Ale ciekawa jestem, czy jakaś rozmowa gdzieś cię tam poruszyła, gdzieś pamiętasz ją? Może jej klimat, w którym nagrywaliśmy, bo to też różnie bywało. Czasami, wiecie, zmagamy się z materią. Myśleliśmy kiedyś z Tomkiem, że pójdziemy do kawiarni, w której będzie bardzo cicho, a tam po prostu wszystko się sprzysięgło przeciwko nam…
Tomasz Nadolny: Pierwsza rozmowa taka była.
Katarzyna Michałowska: Tak, wszystko się sprzysięgło przeciwko nam. To były fajne przygody.
Tomasz Nadolny: Wybraliśmy kawiarnię, która jest na odludziu i miało w niej nie być nikogo w środku dnia, a było mnóstwo ludzi.
Katarzyna Michałowska: Pamiętam dwa gabinety. Oba to były dla mnie wielkie przeżycia, bo raz to było z chłopakami z FizjoGym i tam siedzieliśmy…
Tomasz Nadolny: Tam podobno cały czas przychodzą ludzie, którzy usłyszeli o nich…
Katarzyna Michałowska: Ten podcast.
Tomasz Nadolny:…z naszego podcastu.
Katarzyna Michałowska: Ale fajnie.
Ale w każdym razie było śmiesznie, bo siedzieliśmy na takich trzeszczących krzesłach. Rozumiecie, cztery osoby na trzeszczących krzesłach. My mieliśmy mikrofon na łóżku, na którym oni prowadzą…
Tomasz Nadolny: Na łóżku do masażu.
Katarzyna Michałowska: Jeden plus, że mikrofon nie zbierał nam wtedy dźwięków, bo to łóżko było miękkie, ale te wszystkie krzesła wokół, które trzeszczały. Ja myślałam sobie, jak oni zachęcają ludzi do tego, żeby mieli zdrowe kręgosłupy i tam ich masują, a my siedzimy na takich zydelkach. Naprawdę ciekawe.
A druga sprawa. Dwa razy nagrywaliśmy podcast z Julitą Kordońską i też pamiętam taką naszą…
Tomasz Nadolny: Też bardzo ciekawe było to, że pierwsza rozmowa i druga były zupełnie inne.
Katarzyna Michałowska: Tak, tak.
Tomasz Nadolny: Wy już znacie tylko tą drugą, bo pierwsza się nie nagrała.
Katarzyna Michałowska: I też takie uczucie, że się nie udało, że trzeba połknąć tą gorzką pigułkę. Pojechaliśmy, zrobiliśmy, nagraliśmy i nic z tego nie wyszło i potem musieliśmy drugi raz…
Tomasz Nadolny: Są też dwa podcasty, które nie zostały wyemitowane, ale to już trudno. Nie dowiecie się nigdy.
Ale twoje pytanie lepsze jest pod tym względem, że ja bardzo dużo z tych podcastów pamiętam bardzo mocno i one bardzo mocno we mnie żyją. Jeszcze dzisiaj leży niewyemitowany jeszcze podcast z Piotrem. Kolejny tydzień ten podcast we mnie pracuje. Cały czas przeżywam to, o czym rozmawialiśmy i też dużo emocji się tam wtedy uwolniło.
Często tak mam, że te rzeczy, które się pojawiały w podcastach, one długo we mnie pracują. Albo przypominają mi się. Na przykład na uczelni jakieś tematy przychodziły, a ja wczesniej ten temat przerabiałem, żeby przygotować się do podcastu.
Albo jakaś ciekawa rozmowa była, która powodowała, że musiałem się przygotować…W ogóle niesamowite, ile ciekawych ludzi poznaliśmy, z twojego świata, z mojego świata. A potem się jeszcze okazało, że są światy, których oboje nie znamy i je poznaliśmy.
Nie mogę powiedzieć, że któryś jakoś tam szczególnie, bo niektóre okoliczności rzeczywiście były zabawne. Niektóre lepiej pamiętam, inne gorzej, ale z reguły one bardzo długo we mnie pracują i co najlepsze, czasami mam takie poczucie, że jakiś odcinek był “taki se”, a potem się okazuje, że on wielu ludziom coś tam zadziałał, po drugie potem słucham go drugi raz jadąc samochodem, to się okazuje, że wyszło to całkiem fajnie.
Być może te twoje cięcia są takie dobre, że robią z tego dobrą całość. W każdym razie jest to niesamowite.
I jeszcze czasami, jak się czyta transkrypcję, to w ogóle jeszcze inaczej się na to patrzy.
No, ostatnio trochę transkrypcje spowolniły tempa. Pozdrawiamy Michała…
Katarzyna Michałowska: Pozdrawiamy.
Tomasz Nadolny:…który nam robił transkrypcje. Mówił, że podobno nadgoni. Zobaczymy.
W każdym razie wiecie, to było zawsze nie tyle niedochodowe co na minusie przedsięwzięcie, bo na tym się nic nie zarabiało, a jednak koszty trzeba było ponosić. Więc to, że mieliśmy wolontariusza, który nam pomagał robić transkrypcje, wolontariusza, który nam pomagał wrzucać pewne rzeczy w przestrzeń internetową i wolontariuszkę, która nam pomagała w social mediach, to są w ogóle super rzeczy. Przy okazji się wszystko działo.
Także nie, nie, właściwie każda rozmowa była jakimś takim otwarciem świata kolejnego. Udało nam się fajne osoby spotkać.
Katarzyna Michałowska: A to jest ciekawe, bo ty lubisz poznawać ludzi, żeby tak ich posłuchać.
Tomasz Nadolny: Jak już mówiłem, lubię nowe idee. Lubię w nie tak do głębi, a kiedy spotykasz kogoś, kto się na tym zna, pasjonuje to wchodzisz tak głęboko w to. Zanurzasz się. Jest taka immersja
Katarzyna Michałowska: Czasami żałuję, że te nasze rozmowy, gdzieś tam sobie ustalamy, że godzinę będą trwały, ale niektórzy rozmówcy mają taką mega głęboką wiedzę, taką pasję też w sobie, że myślę sobie “O matko”, jeszcze więcej by się ich posłuchało, jeszcze więcej pytań zadało, jeszcze więcej komentarzy, żeby tak wejść w tą interakcję. To mi się podobało w tych podcastach, że one jednak mimo wszystko w tym pędzie… ludzie zazwyczaj w radiu też nie mają takiej możliwości, żeby więcej wypowiedzieć, a podcasty są super formą, że mogą tak dużo…
Tomasz Nadolny: Nie wiem Kasia, czy pamiętasz, że my początkowo zakładaliśmy, że one będą trwały pół godziny.
Katarzyna Michałowska: Dokładnie tak.
Tomasz Nadolny: A właściwie standardem się zrobiło, że w godzinę ciężko to wszystko zamknąć.
Słuchacze nie wiedzą, że my jeszcze mamy premię specjalną, że my często z tymi naszymi rozmówcami rozmawiamy i przed i po i czasami mamy okazję spotkać się z nimi po emisji podcastu, więc oni są już tak zupełnie inaczej. Czasami już przesłuchali tę rozmowę i ją strawili. Dla niektórych to też jest duże przeżycie, że ta emisja i to w jaki sposób wy reagujecie potem na to, docierają do nich różne rzeczy. Ja po prostu czasami jestem w szoku, kiedy się dowiaduję, że ktoś, kogo w ogóle bym nie podejrzewał o to, że słucha odcinek za odcinkiem i nagle przy którymś odcinku mi mówi: “Wiesz, bo ja wszystkie słucham te twoje odcinki i ty teraz w tym powiedziałeś. Gdzie ja mogę to znaleźć?”. I gdyby nie to, że ten ktoś nie wiedział, gdzie to coś może znaleźć…
Katarzyna Michałowska: To by nie powiedział.
Tomasz Nadolny: To by nie powiedział, że słucha dwudziesty odcinek. To zupełnie jest inna perspektywa, kiedy spotykasz kogoś, kogo widujesz raz na kilka miesięcy i ten ktoś co tydzień poświęca godzinę na spotkanie z tobą, twoimi myślami, przemyśleniami.
Także jeśli ktoś z was myśli o tym, czy warto podcastować. Bezwzględnie warto. Jeśli macie taką możliwość mieć ciekawych rozmówców albo wy macie jakąś pasję, którą się możecie dzielić, zdecydowanie warto. Naprawdę warto.
Katarzyna Michałowska: Właśnie myślałam o tym ostatnio, nie wiem, jak tam u ciebie w tym Galloupa wyszło, bo właśnie jak zrobiłam test Galloupa to wyszło, że jestem komunikatorem, ja mam w sobie taką potrzebę, żeby wykomunikowywać pewne rzeczy. Ale wiem, że niektórzy nie mają, jakby wolą to zachować dla siebie. Więc rzeczywiście może szukamy jakiś sposobów, jak to zrobić, żeby ludzie mogli te idee jakoś poznać popatrzeć na to, żeby mieć tę wartość dodaną, że to jest ważne. Ta wartość dodana.
Tomasz Nadolny: Ja miałem takie odkrycie dziesięć lat temu, kiedy pojawił się Facebook, tak z osiem lat temu on się zrobił tak naprawdę popularny wśród znajomych, że dużo ludzi się tam pojawiło, że w związku z tym pojawiło się też duże audytorium, dla mnie było zaskoczeniem, że to, co ja tam czasami napiszę, powiem, czy skomentuję, że to ma znaczenie dla niektórych ludzi. I rzeczywiście przez kilka lat Facebook był takim miejscem, gdzie zaspokajałem swoją potrzebę manifestowania tego, co ja mam do powiedzenia.
Dzisiaj ja już nie mam tak dużo do powiedzenia, jak mi się wtedy wydawało. To, co wcześniej wam tutaj powiedziałem, jest dużo ludzi, którzy mają dużo więcej ciekawego do powiedzenia i fajnie, że mieliśmy okazję niektórych z nich zaprosić i posłuchać. Nadal słucham bardzo wiele podcastów, jeśli tylko gdzieś się poruszam. Wciąż mnie inspirują jakieś nowe rzeczy, ale na dzisiejszym etapie życia mam taki kompletny stop z tą chęcią opowiadania, jakie ja mam zdanie na jakiś temat.
Fajnie się obserwuje tych, którzy na przykład niedawno odkryli Facebooka, w sensie takim, że mają dużo ludzi, którzy reagują żywo na ich posty, na ich stwierdzenia, na ich manifesty różne. Bardzo im kibicuję.
Z takim troszkę uśmieszkiem patrzę, że oni są na tym etapie, na którym ja byłem sześć czy pięć lat temu. Odkryli to miejsce, odkryli, że to tutaj rezonuje.
Nie wiem, być może mi to wróci, ale dzisiaj mi to zgasło.
Mam taką potrzebę teraz mielenia w środku. Mam taką potrzebę bardziej zatrzymywania się, też nieumiejętności opowiadania o tym. Znikła mi ta chęć takiego szerokiego pisania, co ja sądzę o różnych zjawiskach, które się dzieją. Wybaczcie.
Ci, którzy mnie znają z Facebooka i pamiętają, że ja co chwilę manifestowałem swoje poglądy, jeśli mieliście ochotę dalej to czytać to przepraszam, że ostatnio jakoś tak to zgasło. Na razie to zgaśnie.
Katarzyna Michałowska: Też zależy do kogo się to porównuje, bo, kiedy myślę, że znam niektórych ludzi, którzy na Facebooku w ogóle nic nie publikują, to ty tam jeszcze coś tam publikujesz…
Tomasz Nadolny: Tak, tak, tak
Katarzyna Michałowska: Ty wychodzisz z innego poziomu, więc to już jest inna sprawa.
Ale chciałam jeszcze…
Tomasz Nadolny: Nawet mamy takiego naszego rozmówcę, Tomka Żółtko, który codziennie nas raczy swoimi przemyśleniami.
Katarzyna Michałowska: Tak, codziennie.
Tomasz Nadolny: Fajne ma te przemyślenia.
Katarzyna Michałowska: Tak, ale on po prostu jest poetą, pisarzem. Dla mnie to jest coś takiego…
Tomasz Nadolny: I ma tą łatwość dobierania słów. Ma tę łatwość, którą na przykład wciąż nie mogę dojść do siebie po…już chyba dwa tygodnie mija, dostałem w prezencie bilet na Nosowską “Ja pas”. To, jak ona ubiera w słowa i jak potrafi niby żart zrobić z tak poważnych rzeczy jak przemoc, no najróżniejsze rzeczy, to ja po prostu stałem z otwartą buzią. Fantastyczny zresztą koncert. Naprawdę nie mogłem przeżyć, że ktoś ma taki talent, że potrafi zaszyć w takie krótkie, banalne słowa tak, że cię po prostu trafia jak błyskawica. To potrafi sieknąć
Mnie daleko do tego, więc poczytam wirtuozów, a na razie ja pas.
Katarzyna Michałowska: Wiesz co, jeszcze sobie tak myślałam, że fajnie byłoby poruszyć taki wątek, który ty już trochę powiedziałeś na ten temat a propos naszej wspólnej współpracy.
Bo tak jak widzieliście w tych naszych podcastach, kiedy wrócicie do jednego z pierwszych podcastów, no gdzieś tam mieliśmy jakieś założenia, coś się udało, coś się nie udało. Na pewno było tak, że kiedy weszliśmy we współpracę z Tomkiem dwa lata temu, kluczowe było to, że tak jak powiedział Tomek, zaryzykowaliśmy, bo nie znaliśmy siebie. Też to było stresujące, żeby się dograć. I tak sobie myślę, że może moglibyśmy podzielić się tym.
Może masz jakieś myśli o tym poznawaniu się wzajemnie w pracy nad tym podcastem, co odkryliśmy o sobie nawzajem.
Jedną z rzeczy, którą ja odkryłam o Tomku, to, że odkryłam, jakim on jest humanistą. Ja myślałam wcześniej, kiedyś…być może ze względu na taką kalkę związaną z edukacją, bo zazwyczaj studiowałam z inżynierami i pięć lat spędziłam też w technikum, a później sześć lat na studiach z inżynierami, więc chyba ty, Tomek, jesteś pierwszym chłopakiem, z którym więcej rozmawiałam, który jest humanistą.
To jest w ogóle ciekawe doświadczenie dla mnie.
Tomasz Nadolny: Okazuje się, że to nie tylko lekkoduchy z głową w chmurach, poeci tak zwani.
Katarzyna Michałowska: Ale z drugiej strony jak dla mnie to filozofujesz dużo, więc to było ciekawe odkrycie.
Tomasz Nadolny: Włos na czworo dzielę.
Katarzyna Michałowska: Ale fajne. Takie budujące.
Myślę sobie, że “O, ciekawe to jest, że tutaj znaleźć coś i tutaj znaleźć coś”.
No, Tomek na pewno jesteś oczytany, bardzo. Bardzo dużo czytasz. Kochasz książki.
Ja też kocham książki. Ja to mogłabym codziennie wstawać, otwierać książkę i się nią smarować. Zwłaszcza ostatnio, dostałam tego Tischnera. Boże, jak pięknie wydana książka, ja nie mogłam. Wczoraj wiozłam do Pauli do recenzji to, słuchajcie, ciężko mi było tak nawet do ręki dać, bo się bałam, że ją popsuje, wyczyta mi literki.
Tomasz Nadolny: Nie wiecie, ale ja z kolei chciałem się dzisiaj zapytać, czy mogłaby mi ją pokazać. Ale już wiem, że nie dotykać.
Katarzyna Michałowska: Właśnie, bo też byś chciał się nią ponacierać.
Tomasz Nadolny: Na pewno się okazało, że bardzo trudno zgrać kalendarze dwojga ludzi, którzy, po pierwsze, są bardzo zajęci. Oboje jesteśmy w tej chwili mniej zajęci niż byliśmy, na przykład, półtora roku temu. Wiesz co, w ogóle czas, w którym zaczęliśmy rozumieć, jak mniej więcej wygląda nasz kalendarz, kiedy i gdzie i z kim można się umówić…wiecie, ta logistyka z tym nagrywaniem tych podcastów i to, że chyba nigdy nie chcieliśmy ich nagrywać przez skype’a, bo to…
Katarzyna Michałowska: Nie ma tego człowieka. Nie można popatrzeć w oczy…
Tomasz Nadolny: Musi być magia spotkania.
Katarzyna Michałowska: Jest coś takiego.
Tomasz Nadolny: Tischner by to świetnie nazwał. On spotkanie z drugim człowiekiem to była cała nić jego filozofii.
Ale też to, że takie powolne poznawanie drugiego człowieka, który jest kompletnie inny…tak w obcowaniu z Kasią ja sobie uświadomiłem, jakim ja, mimo wszystko, jestem introwertykiem. Niby mi to tam wychodziło w tych testach, ale jakoś ja tego do końca nie rozumiałem. Zawsze myślałem, że jestem ekstrawertykiem.
To takie duże wyzwolenie, kiedy się dowiadujecie, że jesteście introwertykiem i w związku z tym macie prawo być zmęczonym ludźmi. Że macie prawo lubić ciszę i samotność, że to jest normalne, że to lubicie, bo to wynika z waszego temperamentu. A ja zawsze myślałem, że to tak nie jest.
W każdym razie poskładało mi się to.
Kasia ma w ogóle inny świat niż ja i ten świat znajomych i te swój…
Katarzyna Michałowska: Jesteśmy dwie różne bańki, tak można powiedzieć.
Tomasz Nadolny: Dwie różne bańki, które, jak się powymieniały różnymi wątkami, to się okazało, że to całkiem fajny eksperyment. Z tego względu też było warto.
Czułem jakoś intuicyjnie, że z Kasią się skumamy. Ale to tylko intuicyjnie, bo dopiero miesiąc po miesiącu widziałem, jak nic nie wiedziałem na ten temat. To bardzo fajne.
Także ta podróż Stacji Zmiana bardzo ciekawa.
Jeszcze ten na początku bardzo fajny był ten czas, kiedy sobie to rysowaliśmy, w którym Bartek nam pomógł zrobić grafikę do tego. Potem te sesje zdjęciowe też były zabawne. Tutaj nasz wspaniały…
Katarzyna Michałowska: Rafał Nitychoruk
Tomasz Nadolny: Któremu bardzo dziękujemy za zdjęcia, który też ma swoją drogę własną i swoje Stacje Zmiany.
Wszyscy mają Stacje Zmiany, wszyscy przechodzą niesamowite…
Katarzyna Michałowska: Tak, tak, zwłaszcza, że teraz, tak jak mówiliśmy, niestety musimy przyzwyczaić się do tych zmian, że one następują, że to tak jest, że nie będziemy długo w takich pociągach siedzieć, tylko co chwila Stacja Zmiana, Stacja Zmiana, bo ten świat przyspiesza, bo on jest taki dość szybki.
Wiesz, chciałam cię jeszcze zapytać o taką rzecz: czego ci najbardziej będzie brakowało? Wsiądziesz do tego pociągu dalej, czego ci będzie brakowało?
Tomasz Nadolny: Na pewno podcastowania i tego, że mogę artykułować na zewnątrz pewne swoje rzeczy, czy na przykład mogę sobie poczytać książkę, a potem nagrać, jeśli uznam, że coś jest wartego polecenia innym, to mogę to w jakiś sposób opowiedzieć w dłuższej formie niż jedno zdanie na portalu “Lubimy czytanie” czy jakoś tak się to nazywa. Więc podcastowania na pewno mi będzie brakowało.
Na pewno mi będzie też brakowało chodzenia na koncerty Nosowskiej.
Na pewno będzie mi brakowało chodzenia na treningi, bo w ogóle sport…ja byłem totalnie niesportową osobą, sport się stał tak ważną dla mnie rzeczą, jeśli chodzi o wytrwałość, budowanie stałych praktyk i takie trzymanie się pewnych rzeczy, czy się chce, czy się nie chce, czy pogoda, czy niepogoda, czy masz ochotę skłamać, że cię noga boli czy nie, to się stało takim elementem mojego rozwoju. Chyba główne odkrycie to jest doświadczenie tego, takie żywe, że ja jestem całością. Psycho-fizyczno-społeczną całością, że moje interakcje, jakość ludzi, z którymi się spotykam, jakość tych interakcji, to, czy ja jem tak, czy inaczej, czy ja chodzę regularnie na treningi czy nie, czy się przed nimi migam, podejmuję pewne wyzwania i próbuję je zakończyć, czy jak to ostatnio powiedział mi znajomy, czy spełniam tą taką potrzebę domknięcia pewnych etapów życia, że to jest taka bardzo ważna potrzeba u człowieka, żeby pewne rzeczy pozamykać, zamknąć, zakończyć, iść dalej. Wiecie, to nie ma tak, że nie jesteście tym, co jecie i odwrotnie, jesteście tym, co jecie, co ćwiczycie, co rozmawiacie, co uśmiechacie, co wypowiadacie, co czytacie. Jesteście tym wszystkim i się tego nie da ukryć. To ma taki na mnie wpływ, ja mam wpływ na innych i to bardzo fajne doświadczenie, w ostatnim czasie takie dogłębne, bardzo mocne. I na pewno treningów u chłopaków w FizjoGymie będzie mi bardzo brakowało.
Jestem dzisiaj wolny od zobowiązań zawodowych, więc jestem zupełnie panem czasu i to jest fajne, kiedy można sobie, jak to mówił Mały Książę, jakbym miał chwilę wolną, to bym poszedł w stronę zachodu słońca, że możesz robić, co chcesz, że możesz swój czas wykorzystać, jak chcesz. Pewnie będę musiał się dostosować do nowych warunków, w których jakoś tam nie będę dysponował swoim czasem. To tego na pewno będzie mi brakowało.
Katarzyna Michałowska: A powiedz mi, czego się boisz? Czy boisz się czegoś?
Tomasz Nadolny: Chyba nie. Nie, nie ma jakiś takich…Myślę, że pewnie oswajam to, ale lęki to część ludzkiej egzystencji, ale jakbym miał tak powiedzieć, czego się boję…Ostatnio miałem o tym rozmowę, zbulwersowałem jednego ze swoich znajomych mówiąc, że się nie boję śmierci. Ale naprawdę się nie boję.
To nie jest tak, że to jest jakieś nowe odkrycie. Ja od nastu lat mam taką akceptację, że cały czas zmierzam do końca. To, że ludzie wokół mnie odchodzą, oczywiście wywołuje we mnie smutek, ale jestem pogodzony z tym, że tak jest. To bardzo wyzwala.
Jedyną rzeczą, którą wiem, że musimy, to wiem, że musimy umrzeć. I to bardzo wyzwala.
Ja myślę, że to, że tak bardzo zbulwersowałem tym, że to takie obrazoburcze, to chyba trafiło akurat w lęk tej osoby.
Pamiętam, że na psychologii był taki naukowiec omawiany, który miał taką hipotezę, że każdy z nas ma trwogę przed śmiercią i musimy ją jakoś ogarnąć. W sposób, w jaki ogarnie tę trwogę przed śmiercią, mocno naznacza sposób ,w jaki funkcjonuje.
Jeśli tak jest, to ogarnąłem jakiś czas temu w jakiś tam sposób, że to efektywniej na moje życie wpływa, że mi nie niszczy i nie powoduje…Co będzie to będzie.
Katarzyna Michałowska: Jeszcze zastanawiam się nad tym, że, nie wiem, czy wiecie, my z Tomkiem mieliśmy taką anegdotę, że jak szliśmy gdzieś na nagrywanie podcastu, to mieliśmy takich swoich przyjaciół, z których zawsze śmialiśmy się, że jak idziemy na nagrywanie podcastu to tam się spotykają, jakoś nas śledzą przez jakieś GPS-y, przez geolokalizację i wiedzą, że tam muszą zwołać spotkanie wiertaczy. My ich nigdy nie poznaliśmy, ale wiemy, że oni zawsze za nami chodzą i wtedy ci wiertacze pokazują swoje wiertarki…
Tomasz Nadolny: A jak nie mają wiertarki, to przyjeżdżają pod okno z dwoma wielkimi kombajnami do koszenia trawy.
Katarzyna Michałowska: Albo mają też młoty pneumatyczne.
Więc to są różne grupy, które za nami jeżdżą i pokazują różne rzeczy.
Tomasz Nadolny: Pamiętam, że kiedyś byliśmy umówieni w kawiarni o ósmej rano na rozmowę i nagle w trakcie tej rozmowy dokładnie nad naszym stolikiem, piętro wyżej odezwał się młot pneumatyczny rozwalający jakąś posadzkę.
Katarzyna Michałowska: Mówię wam, oni po prostu nas śledzili i żeby pokazać, że mają te wspaniałe sprzęty.
Tomasz Nadolny: Na przykład nie wiecie, że, kiedy nagrywacie gdzieś audycję, a potem, kiedy ją odsłuchujecie, okazuje się, że cały czas jeździła winda, którą ciągle słychać, a z której pracy w tle w ogóle nie zdawaliście sobie sprawy. Albo jakiś zegar tyka.
Katarzyna Michałowska: Ale powiem ci, że niedawno jeden słuchacz do mnie napisał, że, kiedy nagrywamy tutaj, u mnie, jest taka cisza wokoło, to on tak gorzej odbiera te podcasty, że woli, jak jest jakiś szum. Ciekawe jest to, że niektórzy uważają, że ten taki szum świata, tak jak byliśmy u tej menadżer śródmieścia…
Tomasz Nadolny: Kariny Rembiewskiej
Katarzyna Michałowska: Właśnie, Kariny. Tak było, że śmieciarka przyjechała, później przestawiali te krzesła. Ja sobie myślę “O ludzkie pojęcie, jak to się nagra? Jak to będzie słychać?”, a może faktycznie wprowadzamy tym klimatem, gdzie jesteśmy.
Tomasz Nadolny: Ale jak odsłuchaliśmy rozmowę nagraną w ECS-ie, pamiętasz?
Katarzyna Michałowska: Tak.
Tomasz Nadolny: I cały czas myślimy “Jezu, co tam cały czas…
Katarzyna Michałowska: Wyje.
Tomasz Nadolny: “Co to za wycie?”. A to winda.
Ale prawda jest też taka, że to tak, że dla niektórych to będzie bardziej naturalne, kiedy słychać środowisko. Ale z drugiej strony chyba najwięcej uwag, takich wprost, słyszeliśmy na temat dźwięku. Żałujemy, że nie mamy…
Katarzyna Michałowska: Profesjonalnego…
Tomasz Nadolny: Kasy na to, żeby kogoś z was, słuchających nas profesjonalistów, zatrudnić na stałe, żeby nam towarzyszył podczas nagrywania audycji. No, my nie mamy tego daru akurat i domyślamy się, że dla niektórych wrażliwych osób, to może być męczarnia słuchać te nasze podcasty.
Katarzyna Michałowska: A słuchaj, pamiętasz jakiś list od słuchacza, który cię poruszył, który jakoś został ci w pamięci? Czy przypominasz sobie coś takiego?
Tomasz Nadolny: No, chyba najbardziej to Waldi jednak. Bo Waldi napisał wiele maili, w których kilka razy podkreślał, jak ważne są dla niego te rozmowy.
I prawdopodobnie są ludzie, którzy piszą tylko do ciebie, niektórzy tylko do mnie piszą o tym, że to jest dla nich ważne.
Ja mam jeszcze takiego jednego kolegę w Warszawie, który dopiero po jakimś czasie okazało się, że on słucha wszystkie te odcinki. Coś go napadło, że napisał do nas taką ładną…cały list. Nie wiem, co go napadło. Chyba czuł, że mieliśmy wtedy taki okres zmęczenia pracą zawodową i tym wszystkim.
Za każdym razem to jest taka szczepionka albo taki Red Bull, że, kiedy nie masz już sił, nagle przychodzi wtedy do ciebie taki mail, taka wiadomość, że to jest ważne dla kogoś, pomogło mu na jakimś etapie życia, oświeciło go.
Ostatnia wiadomość, którą dostaliśmy o tym, że robimy mnóstwo dobrego contentu i jeszcze na dodatek dostaliśmy linka do rozmowy, w której naprawdę wybitny myśliciel, który wypowiada się na temat edukacji dzisiejszej, mówi dokładnie te same rzeczy, które myśmy powiedzieli, nagrali w podcaście o tym, jak się przystosowywać do tych ciągłych zmian i tych wyzwań, jakie niesie na rynku pracy. Okazało się, że mamy podobne przemyślenia. Przez przypadek oboje dużo czytamy, prawdopodobnie to nie jest nasze, tylko obserwujemy świat i czytamy, co się dzieje.
Ale rzeczywiście to było takie fajne i miłe i jak ktoś mówi, że mnóstwo dobrego contentu to pewnie to samo czuje moja mama, kiedy zrobi taki fajny obiad i widzi, że wszyscy tak zjadają do końca i mówią “Mmm, ale to było dobre”. To właśnie chyba coś takiego czujemy.
Katarzyna Michałowska: To prawda.
Tomasz Nadolny: Na szczęście tym, którym to się nie podoba, nas oszczędzają.
Katarzyna Michałowska: Tak, tak. Albo też nie odnajdują się tutaj. Myślę, że mimo wszystko Tomek, jak tak się poznaliśmy i dużo gadamy poza nagraniem, to staramy się być integralni. To znaczy, ja nigdy nie powiedziałam niczego takiego w podcaście, w co bym nie wierzyła, co nie było dla mnie ważne.
Wiadomo, że też się człowiek zmienia i poszukuje w swoim życiu. Przez te dwa lata przeszliśmy jakieś procesy, różne rzeczy odkrywaliśmy o sobie. Ale zawsze staraliśmy się na tym etapie, na którym jesteśmy, mówić szczerze, jak jest.
Tak samo teraz, kiedy wykładasz tutaj te karty na stół i mówisz, że wsiadasz do innego pociągu, to też jest takie szczere i to też może być takim przykładem dla innych ludzi, żeby jednak nie ściemniać, nie zakładać masek, nie być tym, kim nie jesteśmy albo być kimś, kim byśmy chcieli być, bo to jest, kurcze, cholernie męczące. Tak mi się wydaje.
Tomasz Nadolny: Nagrany był ktip o tym, ale moim zdaniem integralność, takie życie w prawdzie o sobie samym to kapitalna rzecz. Wyzwala.
Powiem wam, że wydaje mi się, że chyba najważniejsza podróż, jaką mamy do zrobienia to ta podróż, która odkrywa naszą misję życiową. Jeśli nam się udaje jeszcze potem nią podążyć, mieć siły na to, wsparcie społeczne dookoła, które nas wesprze w tym…Sami świata nie zbawimy. Sami świata nie zmienimy. Musimy to robić razem. Czy mamy paskudne charaktery, czy od urodzenia jesteśmy miód na serce innych, nie mam tego daru, ale niezależnie od tego, jacy jesteśmy, musimy zbudować z innymi relacje i razem, razem jakoś ten świat zmieniać.
Dla mnie jedyny sensowny sposób, w jaki można przeżyć życie, to starać się czynić go trochę lepszym. Zmieniały mi się diagnozy w życiu, w jaki sposób mogę to zrobić. Ja mam wrażenie, że to wychodziło mocno, stąd może czasami wpadamy w kaznodziejski ton. Wiecie, jak są dla nas ważne odkrycia to myślę, że staraliśmy się nimi dzielić, tym, co gdzieś tam nas…
Katarzyna Michałowska: Porusza.
Tomasz Nadolny:…kręciło. Jak wy macie jakieś tam swoje pasje, czy takie rzeczy, które was poruszają, kręcą i macie chociaż jedną osobę, która jest w stanie tego słuchać, możecie to komuś opowiedzieć…O, jest wiertacz…
Katarzyna Michałowska: Znaleźli nas.
Tomasz Nadolny:…to super, bo to chodzi właśnie o to, chociaż mieć jedną…chociaż mieć to audytorium w postaci jednej osoby, która by była w stanie o tym z nami pogadać. To jest ważne.
Powiem wam, że jedyne co warto to warto budować relację z innymi i robić to, co się uważa, że tak naprawdę jest moje, jest tym, czego pragnę, czego chcę.
Często jednak dużo czasu tracimy na to, że nam się wydaje coś.
Ale jak posłuchacie parę z naszych podcastów i sięgniecie sobie w głąb, czy to testami, czy próbą niekłamania, to myślę, że będziecie bliżej, bliżej tego, żeby dowiedzieć się.
Ludzie też są na różnym etapie. Na innym etapie się jest, kiedy ma się dwadzieścia lat. Na innym etapie się ma, kiedy jest się bliżej pięćdziesiątki. Ale na każdym etapie są jakieś rzeczy do zrobienia
Katarzyna Michałowska: Tak sobie myślę o tym, że fajnie jest mieć taką życzliwą relację, kogoś kto jakoś coś dostrzegł w nas, zobaczył, że jesteśmy wartościowi. Czasami ludzie gonią za takimi relacjami, które nie są fajne, a naprawdę, posiadanie takiej życzliwej osoby, która posłucha, to jest coś fajnego.
Wydaje mi się, że to jest fajne…też patrząc wstecz na te dwa lata podcastowania z Tomkiem, może czasami się różniliśmy w jakimś podejściu, czy w zasadach, czy w rozwiązaniu jakiegoś problemu, ale to było fajne, że mogliśmy życzliwie posłuchać siebie. Albo życzliwie posłuchać tej trzeciej osoby…
Tomasz Nadolny: My się bardzo różnimy od siebie. Ale tak mi się wydaje, że ułatwia to, że mamy wspólne fundamenty, zasady wspólne i to ułatwia się dogadać.
Ale chyba rzeczywiście warto się otoczyć osobami, które nam po prostu dobrze życzą, którzy za nas trzymają kciuki, bo szkoda czasu, szczerze mówiąc, na tkwienie w relacjach, w których jest dużo zazdrości, zawiści. Nie ma sensu. Lepiej pielęgnować te, które nas wertykalnie, w górę ciągną. Te zasoby i ten czas…wiecie, życie jest krótkie, doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Im jesteście starsi tym one…
Katarzyna Michałowska: Krótsze są.
Tomasz Nadolny: Te paciorki coraz szybciej przelatują i po prostu szkoda czasu na niektóre szamotaniny niepotrzebne.
Katarzyna Michałowska: Ja też mam takie osobiste odkrycie, bo z natury jestem ratownikiem, że niestety czasami ratuję osoby, które tego uratowania nie potrzebują. Namęczę się, namęczę się…
Tomasz Nadolny: Albo jeszcze nie są na to gotowi.
Katarzyna Michałowska: Albo po prostu nie są gotowi, a wiecie wyciągam, wyciągam, niepotrzebnie. Bardzo dużo energii straciłam w swoim życiu na takie relacje. To prawda…
Tomasz Nadolny: To może teraz ty opowiesz, czego można się spodziewać za jakiś czas.
Katarzyna Michałowska: Powiem szczerze, że jeszcze nie wiem. Miałam różne pomysły. Na przykład myślałam sobie, że może zrobić taki casting na takiego Tomka, żeby pracować z kimś, kto byłby jak Tomek, ale inny, żeby po prostu jakiegoś faceta do tego podcastu dobrać. Nie wiem.
Też jestem na Stacji Zmiana. Rozmyślam na temat różnych możliwości zawodowych, gdzie ręce przyłożyć, gdzie zainwestować następną część mojego życia, więc nie wiem, na ile w tym ten podcast będzie spójny, że będzie też razem w tym kierunku szedł.
Chociaż…Nie wiem, nie wiem…Jeszcze ciągle mam listę ludzi, z którymi chciałabym porozmawiać, których chciałabym posłuchać więcej, więc może jeszcze zrobię kilka rozmów. Mam nadzieję. Takich ciekawych, contentowych.
Może minie akurat te pół roku i wróci Tomek.
Ale nie mam pojęcia.
Tomasz Nadolny: Zobaczymy. Minimum pół roku na pewno, ale tę rozmowę usłyszycie w grudniu 2018, a gdyby się okazało, że ktoś ją odsłuchał dużo później, kilka miesięcy później, co się zdarzało. Ludzie mnie zaskakiwali, że nawiązywali do podcastu, który już dawno w mojej pamięci odszedł w siną dal, a tu nagle jakby ktoś chciał kontynuować wątek. To mnie zawsze zaskakiwało.
Ja myślę, że jeśli coś tam jeszcze napiszecie do Kasi na jej adres mailowy, to ona znajdzie sposób, żeby mi to potem przekazać, więc w razie czego, jakby ktoś bardzo chciał. Ale myślę, że przerwa nam wszystkim dobrze zrobi.
Katarzyna Michałowska: Tomasz, jeszcze jedną rzecz chciałabym cię zapytać. Chociaż tak metaforycznie, jakbyś mógł opisać ten pociąg, do którego wsiadasz, jak on wygląda? Czy on jest bardzo klasyczny, czy jest bardzo nowoczesny? Czy jest czysty, czy jest brudny? Jak on wygląda?
Trochę w taką tajemnicę owiewasz, ale powiedz, żebyśmy uruchomili naszą wyobraźnię. Jak on wygląda?
Tomasz Nadolny: Nie no, mam prawo do tajemnicy.
Katarzyna Michałowska: Oczywiście.
Tomasz Nadolny: Każdy ma prawo…
Katarzyna Michałowska: I to jest ważne prawo naszych słuchaczy też.
Tomasz Nadolny: Każdy ma prawo do tego, że nie musi wprowadzać ludzi we wszystko. Ja z tego prawa chciałbym skorzystać.
Na pewno znaczne zwolnienie tempa…
Katarzyna Michałowska: Czyli pociąg jedzie sobie wolno i Tomek podziwia widoki…
Tomasz Nadolny: Przesiadam się raczej do drezyny…
Katarzyna Michałowska: Fajnie, fajnie.
Tomasz Nadolny: Na ręczną drezynę.
Katarzyna Michałowska: Oglądasz przyrodę, kontemplujesz ją, zachwycasz się.
Tomasz Nadolny: No, mniej więcej to są elementy tego dalszego ciągu. Trzeba zaufać, że niekoniecznie największe wysiłki zmieniają najwięcej. Czasami po prostu trzeba tylko być, towarzyszyć, że cisza, że samotność też ma swoją wartość, że to są takie mało współcześnie poważane wartości, ale ja je odkryłem i mam wrażenie, że one są bardzo warte tego, żeby im poświęcić czas i że niesamowicie dużo dobrego dają człowiekowi. Także w tę stronę będę zmierzał.
A zobaczymy, jak w praktyce to wyjdzie.
Ja was namawiam do tego, żebyście dawali sobie taki luksus, dawali sobie luksus bycia samemu ze sobą, ze swoimi myślami. Namawiam was do luksusu ciszy. Wyłączenia czasami tej muzyki, słuchawek, playlist wszystkich.
Do tego, że książka czytana dużo wolniej niż zwykle, czasami lepiej się ją czyta. Warto.
I powiem wam, że warto podejmować regularne wysiłki i przyglądać się, co się z nami dzieje, zaglądać w głąb siebie, bo to najwięcej daje.
Nie bójcie się tego, że ludziom nie podobają się wasze zmiany. Bo niektórym się nie będą podobać, ale trudno, tak to już jest w życiu.
No i w moim sercu nadal wszyscy będziecie. Ja was zabieram ze sobą.
Musicie zaufać, że tak będzie dla wszystkich lepiej i że każdy mail, który dostaliśmy, każdy słuchacz, każdy ktoś, kto mnie spotkał gdzieś na ulicy i mówił, że słucha podcastu i że to jest coś ważnego dla niego, że każda z tych osób ma we mnie jakieś miejsce i że jeszcze dużo…Najlepsze jeszcze przed nami.
Katarzyna Michałowska: Dokładnie, dokładnie.
Tomek, bardzo ci dziękuję za naszą wspólną rozmowę. Dziękuję ci za szczerość…
Tomasz Nadolny: Za całą Stację Zmiana ci dziękuję.
Kupę czasu spędziliśmy razem.
Katarzyna Michałowska: Kupę czasu, dokładnie, kupę godzin.
Więc fajny czas, taki budujący. Dużo się nauczyłam, naprawdę dużo się nauczyłam przez te dwa lata, też od ciebie dużo czerpałam, więc fajna, fajna sprawa.
Tomasz Nadolny: Słuchajcie, Kasia to jest w ogóle niesamowity człowiek, którego ja się bardzo cieszę, że miałem możliwość poznać. Pewnie bym nie poznał w taki sposób, w jaki poznałem, gdybyśmy nie przeszli razem tej przygody, w której dochodzi do różnych spotkań różnych ludzi, jest emocja, czasami coś nie wyrabiamy, z czymś się opóźniamy, różne takie rzeczy, nasze sesje zdjęciowe. Mieliśmy taki eksperyment, który nam nie wyszedł, jednak czasowo nam nie wyszedł, czyli nagrywanie video. To już było…
Katarzyna Michałowska: Za dużo.
Tomasz Nadolny: To już zgranie tylu ludzi w jednym miejscu na raz przy tak zarobionych tych to już było za dużo. Tego się nie dało.
Jesteś niesamowitą kobietą, więc namawiam wszystkich, żeby słuchali dalej i trzymali kciuki za to, co Kasia będzie tutaj urządzała. Mam nadzieję, że kiedyś też coś z tego posłucham.
Katarzyna Michałowska: Dzięki bardzo.
Dzięki bardzo za tę rozmowę.
Tomasz Nadolny: To co, to ja teraz tak macham ze stacji.
Katarzyna Michałowska: Dokładnie tak. Tomek wsiadł przed chwilą do pociągu, nie, do tej drezyny, przepraszam bardzo. Zaczyna machać tą wajchą, pomału, pomału odjeżdża.
Tomasz Nadolny: Zapraszamy na kolejną stację, na kolejny odcinek, który tutaj będziecie mogli posłuchać.
Katarzyna Michałowska: Tak, jeszcze mamy dużo nagrań, które sobie posłuchacie. Zapraszamy was do podawania dalej tego, jeżeli to jest coś, co jest coś cennego, to możecie podać dalej. Jeżeli chcecie coś napisać, to piszcie.
Tomasz Nadolny: Tak, tak. Ja cały czas mówię, że te wszystkie gwiazdeczki, które nam dawaliście i komentarze, to się liczy.
Nie no, jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy endoresmentu, jak to się po angielsku mówi. Ludzie potrzebują tego, żeby wiedzieć, że to, co robią ma sens, a sens widzą tylko wtedy, kiedy dostają sygnały od innych.
Więc pamiętajcie, gwiazdeczki dla Kasi.
Katarzyna Michałowska: Dzięki.
Dobrze, to do usłyszenia, do następnego razu.